Przed chwilką sobie wspomniałam, że dziś piątek ^^
Wy też cichutko jesteście...
Czyżbyście już zapomnieli o naszych piątkowych dyskusjach? :)
Nie ma to jak nagłe olśnienie, jaki będzie temat :D
A dziś pod lupę będziemy brać stare przysłowie zaczerpnięte od Stanisława Jachowicza :
"Cudze chwalicie, swego nie znacie. Sami nie wiecie, co posiadacie"
Żeby nie było wielką patriotką nie jestem :P
Otóż jak to dobrze wiemy, większości się wydaje że Polska książka= zła książka, natomiast zagraniczna książka= rewelacyjna literatura. Ale tu się mylicie! Czasem i te zagraniczne książki to chłamy jakich mało! Nie doceniamy polskich pisarzy, którzy naprawdę potrafią pisać, ale niestety ich kariera się kończy. Brak czytelników jest równoznaczny z zerwaniem umowy przez wydawnictwo... Dlatego czasem się potem dziwimy, że autorzy chowają się za pseudonimami zaczerpniętymi z zagranicy, by nagonić czytelników. Ale gdy prawda wychodzi na jaw czujemy się oszukani...
Kiedyś sama pięknie najeżdżałam na polską literaturę, przez lektury, które musiałam czytać... Nie obraźcie się, ale Sienkiewicz nie jest mi przeznaczony... A "W pustyni i w puszczy" to dla mnie męczarnia. Przez co nie tykałam nic polskiego.
Aż tu nagle wyskoczyło mi czytanie polskich książek i byłam oczarowana. Polacy też mają się czym chwalić w literaturze! Niektóre książki fantastyczne, które miałam możliwość przeczytać są na równi z tymi zagranicznymi, a nawet nasi rodowi pisarze odchodzą od powielania schematów i wymyślają coś zupełnie nowego.
Dlatego bardzo mnie dziwi, że niektórzy potrafią najechać na polską literaturę nie próbując nawet się z nią zaznajomić. To jest oczernianie, bez zapoznaniem się z faktami.
Dlatego popieram S. Jachowicza- chwalimy cudze, a swego nie znamy, nawet nie za bardzo chce się nam z tym zapoznać... Przez co nie wiemy jak cennych autorów posiadamy i w każdej chwili możemy ich stracić, przez brak rzeszy fanów.
Albo wydawnictwa nie za chętnie przyjmują polskich autorów i ich książki, bo wiedzą jak ciężko się wybić...
Ratujmy polski język w literaturze, póki jeszcze możemy!
Bo naprawdę, dla niektórych książek warto :)
A wy co o tym sądzicie? Czytacie coś od naszych rodowych autorów, czy jednak zagraniczni są lepsi? Jesteście za takowym poparciem, czy jednak nie? A jeśli nie czytacie polskich książek, dlaczego- co was zraziło ? Może są tu jacyś autorzy, którzy wiedzą jak to jest ?
Zapraszam do dyskusji!
Grafika zaczerpnięta z internetu |
Ja ostatnio wróciłam do polskiej literatury za sprawą Katarzyny Michalak - aktualnie mam na półce jej dwie książki, które czekają na przeczytanie. To prawda, że uważamy zagranicznych pisarzy za znacznie lepszych, ja sama w 99% czytam tylko i wyłącznie takie powieści, a nie polskie. Uważam, że takie nastawienie do naszych rodzimych autorów to po części wina wydawnictw, które reklamują literaturę angielską/amerykańską/skandynawską itd., przez co na polską po prostu nie starcza im miejsca/czasu/pieniędzy. I jak tu nakłonić rodaków do czytania naszych pisarzy? Trzeba by zacząć od trafnych zapowiedzi, rozsyłania egzemplarzy recenzenckich itp. Może wtedy popyt na polskie powieści wzrósłby.
OdpowiedzUsuńTak zgodzę się z tobą, ale to nie tylko wina wydawnictw...
UsuńMoże to i dobry pomysł z tym rozsyłaniem egzemplarzy, ale to już jest- wydawca, czy autor daje egzemplarze recenzenckie, a opinia o polskiej literaturze nadal ta sama.
Sama trochę piszę, mam na swoim koncie 4 książki, jedna została wydana przez wydawnictwo ze współudziałem finansowym, a trzy jako self publishing. Zawsze wysyłam kilka egzemplarzy książkek do obcych osób, aby zapoznały się z moją twórczością i ewentualnie zrecenzowały, a do tego organizuję konkursy w których wygranymi są oczywiście moje książki. To jest moja promocja polskiej literatury :)
UsuńWłaśnie o tym mówię :) Takie akcje egzemplarz za recenzje są bardzo pomocne, bo można się jakoś powoli wybijać :)
UsuńWłaśnie, dobre jest też to, gdy autor sam promuje swoje książki, a nie tylko powierza wszystko wydawcy.
UsuńZgadzam się też z tym, że to nie tylko wina wydawnictw, bo doskonale wiem, jakie młodzież (i nie tylko) ma uprzedzenie do polskiej literatury. To pewnie wina lektur, które w większej części napisane są właśnie przez Polaków, ale także złudne przekonanie o tym, że co polskie musi być nudne. A tak wcale nie jest ;)
Niestety ze swojego przykładu potwierdzam, że to po części wina lektur... A po części nas samych...
UsuńJa bardzo uwielbiam polską literaturę, chociażby powieści Grzędowicza (na koncie mam jak na razie dwie książki, ale to nic) lub Kosika z serią o Felixie, Necie i Nice. Jest wiele polskich książek, które chcę przeczytać, a ich lista się zwiększa i zwiększa. Uwielbiam również Jacka Piekarę, Jakuba Ćwieka, Katarzynę Michalak.
OdpowiedzUsuńJest dużo polskich powieści i autorów, których nikt nie docenia tylko dlatego że są... no, polscy. To naprawdę jest nóż w plecy dla naszego narodu. Wiadomo - każdy zna skandynawskie kryminały, które wszyscy polecają. Brytyjskie i amerykańskie powieści antyutopijne dla młodzieży zalewają dzisiejszy rynek - to coś, co dzieciaki chcą czytać.
Ja jestem wierna naszym polskim autorom i chętnie czytam prawdziwe nasze książki i nie widzę w tym nic złego. Ale niestety, tak już jest, że mało osób W OGÓLE sięga po książki, a po te polskie - jeszcze mniej.
No niestety :/ I to tylko dlatego, że są z Polski...
UsuńMogę przyznać się bez bicia... nie czytam i nie czytałam polskiej literatury... tak szczerze to nie wiem czemu... jakoś nigdy nie miałam do czynienia z polskimi autorami.... jeśli chodzi o ,,W pustyni i w puszczy'' też nie lubię jej czytać, męczyłam się z tą lekturą jak z żadną inną... właściwie jedyne co przeczytałam u była to twórczość polskich pisarzy to lektury szkolne.... na większość z nich nie narzekam, ale jeśli natrafię na książkę napisaną przez polskiego autora z chęcią przeczytam... bo jak na razie z twórczością polską spotkałam się w książkach dla dzieci :c
OdpowiedzUsuńTo naprawdę polecam sięgnąć :) Jak widać z moich recenzji dla polskich książek- jest warto czytać ^^ Zależy tylko w jakiej tematyce gustujesz :)
Usuńja właśnie wolę albo książki które mówią o życiu i wyciąga się z nich jakiś morał albo fantastykę :)
UsuńNo o życiu to Kołodzieczyk pisze, a fantastyka też się już polska pojawiała u mnie ^^
UsuńWiększość osób zraziła się do polskiej literatury właśnie z powodu "przymusu czytelniczego" lektur szkolnych. Osobiście uważam, że współcześni nasi polscy pisarze w niczym nie są gorsi od tych zza oceanu. Z czystym sumieniem mogę polecić Małgorzatę Wardę, Hannę Cygler, Manulę Kalicką, Joannę Jodełkę i wielu innych.
OdpowiedzUsuńDokładnie czytanie nie powinno należeć do przymusu, ale kto chętny niech czyta. Potem coraz mnie osób docenia polskie książki, czy nawet zagraniczne...
UsuńCzytam, jednak rzadko. Uwielbiam Dorotę Terakowską. Dzięki niej i książce "Tam gdzie spadają anioły" uświadomiłam sobie, że lektury szkolne wcale nie są takie złe. ^^ Czytam Sapkowskiego, Pilipiuka oraz innych mniej znanych autorów. Fantastykę. Uważam że książki nie są po to, aby przeżywać życie codzienne kogoś innego. Książki powinny być oazą są której możemy uciekać, kiedy dzień codzienny nas dobija. Docenienie tych mniej znanych autorów jest naprawdę ważne, gdyż to pozwala im się wybić ! To prawda, aby zaistnieć na polskim rynku literackim trzeba się bardzo wysilić. Nie tolerujemy chłamu. Nie to co książki w Ameryce - napisz coś poprawnie, nie ważne czy ciekawe czy nudne my to sprzedamy. Polacy są bardziej wymagający, ale to chyba dobrze o nas świadczy, czyż nie? :)
OdpowiedzUsuńOk, wypisałam się, praktycznie na jednym wdechu i już oddychać nie mogę.
Pozdrawiam ;3
Żeby było jasne "Czytam, jednak rzadko" odnosi się do polskiej literatury a nie tak ogółem wszystkich książek :P
UsuńDobrze świadczy, że byle chłamu nie czytamy :) Ale czasem niektóre dobre powieści nie zostają zauważone i marnieją, a marzenia pisarza legną w gruzach- bo myśli, że źle pisze...
UsuńCoś mi się wydaje, że poniekąd pijesz tu do mnie :D
OdpowiedzUsuńWytłumaczę Wam z własnych doświadczeń, chociaż tych jest dopiero początek, dlaczego między innymi tak jest.
Zacznijmy od pseudonimu. Zgodzę się, że większość autorów się po prostu ukrywa. Wtedy Czytelnik może czuć się nieco oszukany, jednak zamiast patrzeć na pseudonim, lepiej jest patrzeć na treść ;)
Są też inne przypadki, tak jak mój. Piszę pod pseudonimem, bo trudno było wybrać nazwisko. Przeczytacie o tym tu http://subiektywnie-o-ksiazkach.blogspot.com/
w poniedziałek w rozmowach z autorami. Wiele rzeczy ma wpływ na taką decyzję i czasem nie jest to niechęć Czytelników do tego, co polskie. Ja zadecydowałam, mając dwa odrębne grona znajomych, że dzięki temu zabiegowi, ten kto sięgnie po "Niewolnicę", sięgnie po nią dla niej samej, a nie dlatego, że mnie zna.
Lektury, ach zmora :D Jedyna polska jaką czytałam, to chyba "O psie, który jeździł koleją". Poza tym faktem sięgnęłam po "Dżumę" Camusa i "Cierpienia młodego Wertera" Goethe. Przy reszcie bazowałam na opracowaniach (nie mówcie tego mojej nauczycielce od polskiego). Możliwe że tak się stało, bo lektury szkolne nie są aż tak wciągające, często są pisane trudnym językiem i trzeba nieźle się nagłowić, żeby zrozumieć. Nie można jednak rezygnować z polskiej literatury, patrząc na nią przez pryzmat wyłącznie tego, co jest nam narzucane ;)
Do tego co polskie trzeba dojrzeć. Wiem to po sobie. Kiedyś także kierowałam się kanonami, do tej pory lubię wampiry, magię, czy inne elementy z szablonowych powieści dla młodzieży - nie czytałam nic innego. Ale gust czytelniczy się zmienia, z nudów sięgnęłam po "Wiedźmina" Sapkowskiego i mnie zafascynował. To była pierwsza polska książka jaką miałam w ręku i to dopiero w tym roku, więc zajęło mi to sporo lat ;)
Teraz mam zamiar odkryć ten "nasz" świat fantasy. Wybór nie jest trudny, mamy niezliczoną ilość recenzji, którymi można się kierować, znajomych, którzy mogą nam coś polecić, itp. Wystarczy poszukać. I czytając, wcale nie zorientujecie się (w większości), że autorem jest Polak.
Polscy autorzy są mniej reklamowani, owszem, sporą część musimy robić na własną rękę, ale nic na to nie poradzimy. Wydawnictwo nie wie, czy na nas zarobi, a jak powszechnie wiadomo - wszędzie liczą się zyski. Toteż wszyscy ryzykujemy w ciemno i wszyscy mamy w to jakiś wkład, nie wiedząc nawet, czy nam się zwróci. Wydanie książki to nie taka prosta sprawa jak się wydaje. Potrzeba dużo pracy, cierpliwości i pomocy innych, by się udało. A przede wszystkim potrzeba oryginalnego pomysłu. Jeśli kierujecie się szablonem, możecie pomarzyć o tym, że zdobędziecie rzesze fanów. A i tacy, którzy się nim nie kierują, nie mogą być tego pewni. To rynek niepewności.
Natomiast jedno jest pewne ;)
Bez Was - czytelników - jesteśmy nikim. I choćbyśmy starali się ponad normę, wkładali masę pieniędzy, napisali wybitne dzieło, to nic to nie da, jeśli nie ma z nami Was.
A Was zazwyczaj nie ma, bo nie dotykacie tego, co polskie ;)
Autora nie określa tylko to, co napisał. Autor jest swoim dziełem, ale także swoimi Czytelnikami. Razem coś tworzymy, chociaż niektórzy z Was nawet o tym zapewne nie wiedzą. Bez Waszego czytania, bez "podania dalej", większość z nas upada, zanim zdąży dobrze stanąć na nogi. A szkoda, bo są tacy, których warto czytać.
I nie piszę tego dlatego, bo sama jestem jedną z polskich autorek ;)"Niewolnica" to moje marzenie i ono się spełniło, a jeśli Wam się spodoba, to tym lepiej dla nas wszystkich - może zarobię na wydanie części drugiej :)
Piszę to dlatego, bo taka jest niestety prawda.
Natomiast koleżance wyżej - Anastazji - polecam chociażby "Niewolnicę", "Wiedźmina", bądź "Mroki". Polskie fantasy, a cieszy :)A nawet więcej, niż cieszy.
Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie!
A.M. Chaudière - autorka "Niewolnicy"
Ależ pięknie to ujęłaś Aniu :) I akurat z tym pseudonimem nie "piłam" do ciebie w żadnym razie... :)
UsuńFaktycznie po sobie też wiem, że jednak do tego by odkryć piękno polskiej literatury trzeba sięgnąć po nią z własnych chęci a nie pod przymusem :D
Czyż to po prostu nie leży w naszej naturze? Nie tylko w przypadku literatury Polacy wspierają raczej szeroko rozumianą "zagranicę". Ludzie lubiący i znający przede wszystkim Polskie kino, muzykę, to rzadkość. Być może przez to, że pojawiło się już tyle chłamu, a w dodatku chłamowatość tego chłamu polskiego została bardzo przez media rozdmuchana. Przytłoczyło to naszych odbiorców rodzimych, którzy wolą już trzymać się z daleka.
OdpowiedzUsuńJa książki polskie też rzadko czytam. Terakowska, Musierowicz, Kalicińska, Gombrowicz i ostatnio Wiśniewski < tyle mogę sobie przypomnieć na już.
Tak niestety :(
UsuńTerakowską bardzo lubię i to jeszcze z młodszych lat ;*
zgadzam się z tobą, choć pewnie są i tacy, którzy pochłaniają polską literaturę, moim ulubionym autorem jest Jacek Dehnel, zachęcam do lektury, świetny młody pisarz :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam, ale na pewno się zainteresuję. Dzięki ^^
UsuńZgadzam się z Tobą. Ja ostatnio często sięgam po polską literaturę, a zakochałam się po uszy w "Jeżycjadzie" Małgorzaty Musierowicz :) Livresland.blogspot.com
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o książce, ale wydaje się ciekawa ^^
UsuńCzytam polskie książki, cenię sobie rodzimych autorów. Oczywiście zdarzają się lepsi i gorsi, mniej lub bardziej pasujący do mojego gustu, ale w końcu z zagranicznymi jest podobnie. Jeżeli ktoś krytykuje polską literaturę, to mam nadzieję, że przynajmniej ją zna... Niestety często zdarza się wręcz przeciwnie.
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam Cię do dwóch zabaw. Wszystkie informacje znajdziesz na moim blogu. Zaznaczam tylko, że udział jest zupełnie dobrowolny. :)
Właśnie, dlatego nie widzę różnicy między zagraniczną a polską literaturą.
UsuńDziękuję ;*
Ja czytam bardzo dużo powieści polskich autorów, co widać nawet na moim blogu, gdzie przeważa literatura polska. Bardzo lubię Ewę Nowak, Joannę M. Chmielewską, Katarzynę Zyskowską-Ignaciak, a także wielu innych rodzimych autorów. Uważam, że warto sięgać po ich twórczość, ponieważ wcale nie jest gorsza od zagranicznej.
OdpowiedzUsuńCóż ja mogę powiedzieć - nie wyobrażam sobie, żeby wśród moich lektur nie było literatury polskiej, którą po prostu uwielbiam. Jest cała masa świetnych twórców i książek, którymi możemy się pochwalić: Hanna Kowalewska, Antonina Kozłowska, Jacek Dehnel, Marek Hłasko, Andrzej Stasiuk, Jolanta Kwiatkowska ("Przewrotność dobra" !!), Daniej Odija, Olga Tokarczuk, Dorota Terakowska, Katarzyna Mlek ("Zapomnij patrząc na słońce"!!), Jerzy Pilch, Małgorzata Gutowska-Adamczyk i wielu wielu innych. Mamy nie tylko świetną beletrystykę, ale i wspaniałe książki podróżnicze i reportaże.
OdpowiedzUsuńPolska literatura w niczym nie odstaje od zagranicznej. I tu i tam trafiają się lepsze i gorsze utwory. Narodowość nie ma nic wspólnego z tym, jakim się jest pisarzem.
Lubię polską literaturę, gdyby tak nie było, to nie skończyłabym Polonistyki. Moje ulubione polskie pisarki to Monika Szwaja, Irena Matuszkiewicz, Joanna Chmielewska oraz Małgorzata Musierowicz. Cenię sobie także dawnych pisarzy, m.in. Aleksandra Fredrę, Cypriana Norwida, Bolesława Prusa, Elizę Orzeszkową, Stefana Żeromskiego. Jednak od jakiegoś czasu czytam więcej książek pisarzy zagranicznych. W ramach wytchnienia od lektur na studiach ;)
OdpowiedzUsuńNo tak, to rzeczywiście duży problem, sama znam koleżankę, która napisała świetną książkę, ma duży talent, jednak ludzie nie mają ochoty czytać takiej genialnej literatury a sięgają po byle jaki chłam z półki (zagraniczne książki). Odpycha ich jakieś mniej znane nazwisko,a gdy widzą obcobrzmiące zestawienia od razu chcą to przeczytać.
OdpowiedzUsuńTo frustrujące. Ja na przykład lubię czytać książki pani Grzelak, ponieważ miała rewelacyjny pomysł z opowieścią pt: Szklarka. Jest naprawdę godna do polecenia, chociaż pierwszy raz się z nią spotkałam w bibliotece, a co się okazało? Że akurat ta sama autorka ma całkiem duży dorobek literacki,a ja w życiu o niej nie słyszałam. Fakt, faktem druga część już nie była tak fascynująca, ale nie umniejsza to przecież jej talentu!
Pozdrawiam :*