Tak więc zapraszam do wspólnego świętowania i celebrowania lutego! A na dzisiejszym party ciekawi goście! A kogo zaprosiłam? Z kim będziemy popijać oranżadę i świetnie się bawić? Z kim pomyślimy logicznie, zapoznamy się bliżej?
Hmm... może mała podpowiedź - jedna ostatnio taplała się w krwi, druga to żniwo zbierała... a trzecia jest nienormalna na całego ;) Tak! Zgadliście! Trzecia osoba to ja xD
No to co zaczynamy?
Serdecznie zapraszam do wspólnego świętowania!
I oranżady z babeczkami zajadania!
A co ja znów wymyśliłam?
Najlepiej świętować robiąc.... KONKURS!
Regulamin BOOMirror:
- Organizatorem zabawy jestem ja Marcela Pomper, właścicielka bloga http://mirror-of--soul.blogspot.com/.
- Fundatorem nagród jest Anna Chaudière - autorka "Niewolnicy" (to ta co się w krwi taplała), Iza Korsaj - autorka "Kostki" (ta co żniwo zbierała) oraz ja - Mirror of soul
- Konkurs rozpoczyna się od dziś czyli 3 lutego 2014 r. i trwa do [EDYCJA] 10 lutego 2014 r. do godz. 20:00 A wyniki pojawią po zakończeniu całej zabawy BOOMirror.
- W konkursie mogą wziąć udział wyłącznie osoby zamieszkałe lub mające adres na terenie Polski - nie wysyłam nagród za granicę.
- Nagrodą w konkursie jest koszulka "Niewolnicy" o podanym rozmiarze, z nową grafiką, zakładki podpisane przez autorkę "Kostki"(pewnie dorzucę tu też jakieś swoje zakładki...) i tajemnicza paczucha ode mnie.
- Zwycięzców będzie trzech, którzy zostaną wybrani przeze mnie.
- Jedna osoba może tylko raz udzielić odpowiedzi na zadanie konkursowe podane poniżej.
- Nie odpowiadam za zgubienie przesyłek przez Pocztę Polską.
- Zastrzegam sobie prawo zmiany regulaminu.
- Aby wziąć udział w konkursie należy:
- zgłosić się w komentarzu przez standardowe "Zgłaszam się, Muszę mieć, Umrę jak nie dostanę" - lub co wam wena przyniesie (a wiem, że macie czasem niezłe pomysły xD)
- napisać w komentarzu swojego meila, bym mogła się potem skontaktować ze zwycięzcami
- napisać, jaka nagroda by was interesowała - mogą być wszystkie - może być kilka wybranych
- odpowiedzieć na jedno z zadań w komentarzu:
b) Azarel - jeden z ważniejszych bohaterów "Niewolnicy" jest magiem Aszarte, który to zniewolił biedną Arinę. Zabija, jest okropny, zły, chce wszystkiego - włącznie ze zdobyciem władzy. Kiedyś nawet ochrzciłam go Aniołem Zemsty (nie znając jeszcze książki). Nie okazuje uczuć i jest dumny, że jako pierwszy "usidlił" maga. Jak myślicie, dlaczego taki jest? Może coś w przeszłości spowodowało, że stał się bezwzględnym człowiekiem? Napisz krótką historię.
- Dodatkowo można (ale nie trzeba) umieścić baner konkursu na blogu/facebooku, dołączyć do grona obserwatorów, fanów - ale nie wymagam tego :)
Baner konkursowy:
Wzór zgłoszenia:
Zgłaszam się!/Biorę udział itepe....
e-mail:
Interesuje mnie nagroda/nagrody: koszulka, zakładki, tajemnicza paczucha Mirror
Odpowiedź na zadanie konkursowe a/b:
Zgłaszam się!/Biorę udział itepe....
e-mail:
Interesuje mnie nagroda/nagrody: koszulka, zakładki, tajemnicza paczucha Mirror
Odpowiedź na zadanie konkursowe a/b:
Serdecznie zapraszam do zabawy!
Po świętujmy razem!
Po świętujmy razem!
(autorstwa Izy Korsaj)
Jako iż ostatnio wygrałem, dam szansę innym ;)
OdpowiedzUsuńZnowu ciekawy konkurs :D
A dziękuję :)
UsuńGratuluję i życzę dalszych sukcesów
OdpowiedzUsuńJa również gratuluję <3
OdpowiedzUsuńNie ma to jak pełny roczek! :)
W konkursie chętnie wezmę udział, ale będę musiała wpierw nieco pogłówkować !
Serdecznie zapraszam :)
UsuńUmrę, jak się nie zgłoszę ;)
OdpowiedzUsuńE-mail:agido16@wp.pl
Interesuje mnie nagroda: kurcze, wszystkie są fajne, więc Mirror niech zdecyduje, na jaką ten tekst nagrodę zasługuje ;)
Odpowiedź na zadanie konkursowe a:
Wiem, że żadna ze mnie poetka,
Za to mroczna w swej duszy kobietka,
Ale skoro konkurs Mirror of soul proponuje,
To i ja prace też chętnie przygotuję.
Gdybym miała lampe do życzeń spełnienia,
Poprosiłabym ją o trzy mroczne życzenia.
Przy tym Mirror dałabym w nos,
Za konkursy, od których jeży się włos.
Po drugie poprosiłabym Marvina o pełnię zdrowia, bez ubytku,
Bo bez tego z innych życzeń nie miałabym pożytku.
A na trzecie życzenie, jako że ostatnie,
Wymarzyłabym Niewolnicy życie dostatnie.
A dla reszty bohaterów, by żyli bez zmartwień,
Bo autorki dwóch książek spełnią, moc czytelniczych pragnień.
Napisałam to na szybko,
Bo mi strasznie zależy.
I będę to pisać tyle razy,
Aż Mirror mi w końcu uwierzy,
Że nagroda się za rymy należy.
Zgłaszam się, gdyż oddam się do niewoli A.M. Chaudiere, jak nie skorzystam z szansy (co chyba nie byłoby takie złe i tak :P).
OdpowiedzUsuńnathalie.ross@wp.pl
Jak można przewidzieć po pierwszym zdaniu, przymierzę się do koszulki "Niewolnicy" :D I zmierzę się z drugim zadaniem. Jestem ciekawa, co ukochana A.M. o tym pomyśli :P Dodam tekst zadania w odpowiedzi do tego komentarza na dniach ;)
Czekam więc na pracę :)
UsuńZakotłowałam po całości, ale tak to jest, jak się pisze w wirze egzaminów.
UsuńKim będę w przyszłości?, powtarzał w myślach dziewięciolatek, wydeptując dziurę wokół tureckiego ciemnoczerwonego dywanu wyznaczającego środek jednej z komnat rodzinnej rezydencji. Ojciec powtarzał mu to pytanie wielokrotnie. Nawet wyruszając na kolejne wyprawy, żegnał go tymi słowami. Nazwijcie to życiem pod presją czy przymusowym wcześniejszym dorastaniem, ale ojciec nie był Azarelowi łaskawy. Wymagał od niego perfekcji w każdym calu. Miał wykonywać polecenia i jednocześnie obnosić się swoim pochodzeniem, należycie dbać o honor rodziny i kształcić swą magię. Jeśli zawiódł na jakimkolwiek polu, był karany. Zazwyczaj kończyło się na ostrych słowach, czasem jednak potężny Aszarte blokował moc syna samodzielnie wymyślonym zaklęciem, by nikt nie mógł go zdjąć poza rzucającym czar. To zostawiało największe szramy na psychice młodzieńca. Bez mocy czuł się słaby, a że nienawidził tego stanu, próbował ze wszystkich sił udowodnić sobie i otoczeniu, że umie tę słabość przezwyciężyć. Z początku szukał wsparcia w literaturze i rzeczywiście coś udało mu się wynieść z godzin poświęconych nauce, ale nie czyniło go to silnym. Wyruszał z ojcem na wyprawy, by wykazać się odwagą, ale i to nie przynosiło pożądanych efektów. W jednym z miast, przez które przejeżdżali, dostrzegł odpychającego swym wyglądem, i zapewne też zapachem, obdartusa okładającego młodą niewiastę kijem bambusowym. Nikt go nie powstrzymywał, wręcz przeciwnie – ludzie ustawiali się wokół, by obejrzeć widowisko. Młody Azarel poprosił ojca, by uwolnił tę dziewczynę i pozwolił mu się nią zaopiekować, a że ten miał dobre serce, przystał na prośbę syna.
W trakcie drogi powrotnej oddział Aszarte i jego syna został zaatakowany. Jeden z żołnierzy w mgnieniu oka zabrał chłopca i ocaloną dziewczynę, bez której ten nie chciał odejść, z pola bitwy i wspólnie pokonali drogę do rezydencji. Tam oczekiwali dniami i nocami na wieści, zanim w końcu dotarł posłaniec ze smutną wiadomością. Stary Aszarte nie żył. Wszystko należało do Azarela, który poprosił o kilka dni na zastanowienie nad kolejnymi ruchami. Uratowaną niewiastę kazał ugościć w jednym z pokoi. Dość szybko jednak doszło między nią a jedną ze służących do bójki, za co strażnicy bez pytania przykuli obie dziewczyny do wysokich drewnianych pali. Takie zachowanie nie spodobało się młodzieńcowi. Na dworze jego ojca nie dochodziło do żadnych scysji, a jemu wystarczyło kilka dni, by stracić szacunek służby i gości. Było ciemno, kiedy wyszedł z komnaty i udał się na dziedziniec. Po drodze złapał ze ściany pochodnię, by widzieć, na czym staje, po czym zbliżył się do swego czarującego urodą gościa. Niby od niechcenia przybliżył żarzący się koniec pochodni do nagiej skóry pleców. Nie musiał długo czekać na rozrywający nocną ciszę wrzask. Odsunął ogień i skierował go niżej, między rozwarte nogi dziewczyny. Trzymał drewno tak, by ogień nie parzył wrażliwego miejsca, ale mocno je podrażnił, uzyskując mieszankę jęków, przekleństw i krzyków spowodowanych co i rusz czymś innym. Nie zauważył, jak bardzo mu się to spodobało, dopóki nie wrócił do pokoju i nie zaczął się przebierać, odkrywając, jak mokre miał odzienie w okolicach krocza. Zaczął obserwować swoje reakcje, częściej samemu podsuwając młodej buntowniczce okazje do zasłużenia sobie na karę, by w końcu spędzała prawie cały swój czas na chłoście i torturach. Raz przesadził z intensywnością doznań i dziewczyna zmarła z wycieńczenia. Niemal od razu spalił jej zwłoki i ignorując smród, nakazał kilkorgu ze swoich ludzi wyruszenie do najbliższych miast i przywiezienie z każdego po dwóch dziewek. Na pierwszej dostawie postanowił poćwiczyć swoją magię, na drugiej złączyć moc ducha ze sprytem i wiedzą, a na kolejnych kierował się zdobytym doświadczeniem. Z kolejnymi latami wyrobił sobie opinię okrutnego maga umiejącego świadomie posługiwać się magią, najczęściej w ramach zemsty za nieposłuszeństwo lub w formie przygotowania nieszczęśnika do powolnej śmierci za zdradę. Dopóki nie udało mu się schwytać drugiego maga o mocy nieukształtowanej przez naukę i niezbadaną przez los, a jednocześnie o urodzie, którą żadna z jego niewolnic nie mogła się poszczycić… Tak zaczęła się historia Ariny.
UsuńGratuluję rocznicy i wytrwałości :)
OdpowiedzUsuńO jeszusie *^* nowa grafika jest przecudowna... ♥ ♥ ♥ Aż sobie ustawiłam na pulpicie.
OdpowiedzUsuńZapewne i tak nie wygram, ale co mi tam. Raz się żyję, a byłoby żal gdybym nie spróbowała chociaż dorwać to cudo *___*
W wierszykach nie jestem dobra więc na dniach przymierzę się do drugiego zadania (jak ja to zrobię, przecież kompletnie nie znam tej postaci >< Mam nadzieję, że autorka się nie obrazi jak jej zbezczeszczę bohatera :c)
No więc zgłaszam się. Chcę. Umrę. Rzucą się pod autobus którym jeździsz do szkoły jeśli nie dostanę tego cudu xD
Pracę podeślę przez weekend ;3
Umrę jak nie dostanę! <3
OdpowiedzUsuńAle czego to nie wiem xd Wybieraj <3 Zdecydować się nie mogę ;)
Wybieram wierszyk:
Dziś swój roczek już świętuje
blog spod pióra jednej takiej,
Mirror of Soul się zwie,
i uciekaj bo cię zje!
Azrael mieczem zawojuje,
Marvela tnąc na skos,
A Marcela dziś świętuje,
Taki przypadł już jej los.
Arina wina porozlewa,
Jerry uroni łezkę lub dwie,
Dziś święto twoje,
Więc baw się ile wre! :D
Mam nadzieję, że się podoba <3
E-mail: daruniadec@gmail.com
Ajaj, pani kapitan!
OdpowiedzUsuńMail: alex1624@interia.pl
Interesuje mnie nagroda: Wszystko wydaje się… No dobra, wszystko by się chciało przygarnąć, lecz tajemnice… ;)
(Tak. Cały czas pisałam Azrael nie Azarel. Nigdy się nie nauczę…)
Można sobie zapuścić: http://www.youtube.com/watch?v=u69CkyLJUKU
Miał szesnaście lat.
Historie lubią się tak zaczynać. Młodzi ludzie pełni życia, ciekawości, świeży, prawie niewinni. Prawie…
***
Wdech, wydech, wdech. Próbował uspokoić swój oddech. Jego serce biło tak rozpaczliwie mocno, iż był przekonany, że samo to ich sprowadzi. Nawoływania stają się coraz głośniejsze. Było zbyt jasno, żeby szybko umknąć przed zbliżającym się pościgiem, nie mogli ukryć się w cieniu. Ciemność już nie królowała. Zapadlisko, w którym się znaleźli, nie pozostawiało im zbyt dużego wyboru. Staliby się łatwym celem, jeśli tylko spróbowaliby się wydostać. Nie było innego wyjścia, musieli czekać. Las szemrał swoją powolną melodię, przyprawiając o dreszcz.
Dłoń Delli zanurzyła się w włosach chłopaka. Zerknął na nią z krzywym uśmiechem, niecałkowicie przysłaniającym strach.
- Iskasz mnie?
Zatrzęsła się, próbując powstrzymać głośny, paniczny chichot. Tylko łzy wciąż powoli płynęły z jej zielonych oczu. Powinno się powiedzieć, że połączyła ich miłość od pierwszego wejrzenia. Obydwoje mieli niespotykany, jaskrawy odcień malachitu w spojrzeniu. Chciałoby się powiedzieć, że to szablonowe, młodzieńcze uczucie. Lecz ogień płonął i wyłącznie głupiec próbuje go zignorować.
- Przyciągasz przyrodę, Azarelu, - szepnęła, wyciągając kilka lisków ze zwichrzonych włosów chłopaka.
- Żeby tylko to, - mruknął, przymykając powieki. Przytulił policzek do ciepłej dłoni dziewczyny, wdychając subtelny zapach perfum. Był taki bezsilni. Dotknął rękojeści miecza, wystającej ponad jego ramieniem. – Żebym przyciągał tylko to…
Zmarszczył brwi. Nie podobał mu się spokój, który zapadł w lesie. Smętne ćwierkanie ptaków nie ukoiło jego niepokoju. W powietrzu nie rozległ się nawet dźwięk łamanej gałązki. To była zbyt sztuczna cisza, która pobudza paranoję a nie pozwala odpocząć zmysłom. Szybko uniósł rękę, widząc, że Dellia chce coś powiedzieć. Pokręcił głową, nasłuchując. Nic… Powoli przeniósł ciężar z jednej nogi, na drugą. Czuł gorycz porażki na języku, miał ochotę splunąć nią na ściółkę. Unosząc głowę wiedział, co zobaczy. Uśmiechnięta twarz jego wuja, spoglądająca na nich z góry, powiedziała mu, że przegrali.
- Brać ich.
Starał się nie poddawać bez walki. Wywlekli ich z dziury, by postawić przed, wyraźnie zadowolonym z siebie, pracodawcą. Zdzielił jednego z najemników kolanem w krocze, by następnie władować całą złość w cios pięścią w nos. Krew zbryzgała ściółkę, kiedy ten zwalił się ciężko na ziemię. Dwaj mężczyźni przytrzymywali Azarela w miejscu, który bez tchu miotał się wściekle. Wrzasnął z rozpaczy, widząc, jak jeden z typków wkłada rękę pod suknię Delli. Dziewczyna wierzgała, kopała i szczerzyła zęby, lecz na niewiele jej się to zdawało. Nie mógł zrobić nic. Inwektywy, którymi obrzucał mężczyzn, tylko pobudzały ich do działania. Gwałcili ją szybko, jednak niemniej brutalnie. Jego magia się go nie słuchała. Oręż, który miał przy sobie, pochłaniał wszystko, co miał w sobie. Wściekłe spojrzenie powoli zmieniło się w rozpacz. Spojrzał na wuja, jakby ten przez to miał pomóc dziewczynie.
Oraw tylko uśmiechał się kpiąco. Podszedł do chłopaka wyciągając rękę w stronę rękojeści. Azarel nie poruszył się ani o krok. Stał, dysząc ciężko, oczekując kolejnego ruchu wuja. Niemal mógłby się założyć, że ten od razu zanurzy broń w jego brzuchu. Ku zdziwieniu chłopaka, tak się jednak nie stało.
UsuńOraw przyglądał się broni z bezbrzeżną fascynacją.
- Ukradłeś Miecz Brzasku…
- To nie Azarel! To ja. – Ochrypły szept Delli zranił serce chłopaka. Po co się zdradzała? Po co? Jeszcze miała siłę by miotać się w ciasnym uścisku, patrząc z przerażeniem na magów. Oddech miała urywany, nie potrafiła nie patrzeć na opalizującą broń. Śpiew poranka przyzywał jej zmaltretowaną esencję.
- Ty? – Oraw zachichotał. Pokręcił głową niczym dobroduszny, dogłębnie rozbawiony wujaszek. – Doskonale. Elfie Poranka, przypadkiem nie jesteś ostatnia ze swojego rodzaju? – Przełknęła ślinę i milczała. Była to dla niego najlepsza odpowiedź. Przyjrzał się dziewczynie. Blond włosy ocieniały jej wykrzywioną od rozpaczy, młodą twarz. Gdyby mu się nie śpieszyło… – Nikt pewnie nie nauczył cię czerpać z źródła mocy? Oczywiste. Doskonale, doskonale.
Dellia przymknęła powieki, chowając ból słów i czynów głęboko w sobie. Azarel szarpnął się, postępując krok do przodu, przez co prawie wylądował twarzą w ziemi. Najemnicy nie poluźnili uścisku.
- Wypuść nas wuju. Zrobiliśmy głupotę, przyznaję – zająknął się, pod naporem chłodnego spojrzenia wyniosłego krewniaka. Żadne jego wcześniejsze błagania na niewiele się zdawały, lecz chłopak próbował. Nie chciał żeby oni znów się dobrali do Delli. Nie chciał patrzeć na nią z bólem. Nie chciał patrzeć na j e j ból. – Odniesiemy miecz i…
Oraw wybuchnął śmiechem, wodząc palcem po lśniącym ostrzu. Kropla krwi spłynęła, brudząc rękojeść. Nie on miał być poświęcony. Spojrzał na chłopca, robiąc lekki zamach mieczem. Doskoczył do niego tanecznie.
- Nawet nie wiesz, co mieliście w swoich rękach, tak? Gdybyście wiedzieli, - uśmiechnął się drwiąco, przecinając jego policzek. Patrzył zafascynowany jak posoka powoli wsiąka w stal. – Gdybyście tylko znali tę historię. Skądże jednak, nie słucha się tego, co mówią starsi. Nie jesteście świadom tego, jak Miecz Brzasku, może zmienić się w Ostrze Diabła. Tyle przypowieści, tyle historii…
- Orawie, nie mamy czasu, - sapnął jeden z najemników. Próbował utrzymać Elfa w miejscu, lecz ta wyrywała się niczym mokra nimfa. Gdyby miał jeszcze minutę więcej pewnie pokazałby, gdzie jej miejsce. Uderzył dziewczynę na odlew w twarz i rzucił na ziemię. Przyłożyła dłoń do policzka, nie podnosząc się.
Mag zmrużył oczy, przypatrując się dziewczynie. Skinął głową na mężczyznę. Nie musiał zerkać, by wiedzieć, że ten pospiesznie udał się do koni. Oraw opuścił miecz, podchodząc jeszcze bliżej Azarela. Prawie stykali się nosami. Wziął bardzo głęboki wdech i lekko dmuchnął w twarz chłopaka. Błękitne oczy zamigotały, kiedy strużka magii wydostała się z jego ciała, płynąc w kierunku krewniaka.
Młody mag potrząsnął głową, otumaniony mgłą, otaczającą myśli. Stał przed wujem biernie, chwiejąc się na nogach. Miecz już śpiewał o swojej transformacji. Jak zmienia się oręż, tak zmieni się ten, którego krew została odebrana siłą.
- Mam! – Pewny głos kłócił się z ciężkim oddechem Lenima. Najemnik stanął nieopodal. Oraw uśmiechnął się pod nosem. Mężczyźni puścili chłopaka, wlokąc do jego stóp, Dellię. Bratanek uniósł na niego przytomniejące spojrzenie.
Zauważywszy to, co wuj trzyma w rękach, lewa powieka lekko mu zadrgała, a linia szczęki zarysowała się wyraźnie, kiedy gniewnie przełknął ślinę. Miał ochotę zetrzeć drwiący uśmieszek z ust mężczyzny, stojącego tuż przed nim. Ten potrzasnął Azarelem, skupiając na sobie jego mroźne, zielone spojrzenie. Obnażył zęby, wciągając głęboko do płuc zapach wściekłości chłopaka.
- Powtarzaj za mną, dzieciaku. – Wcisnął w jego dłoń podany przez jednego z najemników przedmiot. – Miłość…
Usuń- Miłość.
Dłoń Azarela uniosła się. Coś się w nim szarpało.
- Po prostu.
To chyba był sprzeciw.
- Po prostu. – Odwrócił się plecami do wuja.
Z drugiej strony, czym jest sprzeciw?
- Nie.
Przecież on tego chce.
- Nie, - szepnął. Sprawnie obwiązał liną dłonie i naprężył ją, by klęcząca przed nim dziewczyna uważnie się temu przyjrzała.
Pragnie.
- Istnieje.
Wręcz pożąda…
- Istnieje – krzyknął, okręcając sznurem szyję Dellii. Wierzgnęła tylko raz, a on niemal czuł się jak władca wszechświata. Oddychał jej śmiercią.
Martwe łzy dziewczyny, były tym, co oddzieliło go od przeszłości. Rozluźnił palce. Sztywne ciało Delli osunęło się na ziemię. Wuj uśmiechnął się słodko, wciskając w jego dłoń Ostrze Diabła.
- A teraz, mój drogi, zmierz się z rzeczywistością – szepnął do jego ucha, popychając chłopaka w kierunku ścieżki, prowadzącej do ich rezydencji.
Zanim ruszył przed siebie, spojrzał jeszcze na leżące zwłoki. Oczy Azarela stały ciemne, mroczne, jakby samo piekło naznaczyło go na swego. Gdyż tak było, tak właśnie było…
A potem było już tylko smutne zło.
The End.
Pomimo sesji udało mi się coś sklecić:D
OdpowiedzUsuńriana@wp.pl
Moje ręce pełne są krwi,
Czy w jej sercu jeszcze coś tkwi?
Od tylu lat była niewolnicą,
A niech sobie teraz, te kości policzą.
Uwolniłem ją od tego cierpienia,
Wiem, że mojej winy tu nic nie zmienia,
Ode mnie było to silniejsze po prostu,
Przecież nie będę skakał z tego powodu z mostu,
Mogę powiedzieć, że to zbrodnia doskonała,
Chcę byś tą historie szczegółowo poznała,
Więc Mirorr szczerze, czekam na Ciebie,
Opisz to wszystko, bym czuł się jak w niebie.
Nagroda jest mi obojętna, każdą rzecz z osobna warto by było przywłaszczyć :D
UsuńZgłaszam się!
OdpowiedzUsuńInteresuje mnie: wszystko, może z wyjątkiem koszulki :P
Odpowiedź na zadanie konkursowe a:
Na górze róże,
Na dole fiołki,
Teraz liczysz na aniołki.
Aniołki spieprzyły i ja też,
Bo na imprezę Marceliny
Powbijali psychopaci, no i świry.
Ups, to nie tak miało być.
Ja chcę żyć!
Życie mi jeszcze miłe,
Daruj, Azarelu. Daruj, Marvinie!
Już tam w ziemi zieje dziura,
A tu Marvinowi pękła guma.
Już tam trumna czeka w dole,
Zabijania nie będzie -
Azarel leży pod stołem.
Mijam gości, do Mirror pędzę,
Życzę pomyślności i uciekam naprędce.
Morał z tego krótki i powszechnie znany:
Z Aszarte i psychopatami nie zadzieramy!
Robię słodkie oczka szczeniaka (albo kota ze Shreka) i informuję, że moja szafa zaczęła świecić pustkami, a portfel przecież pusty od dawien dawna, więc... trzeba kombinować inaczej! No i koszulkę chcę. I paczuchę od tej, co tak lustra lubi!
OdpowiedzUsuńhimitsu@vp.pl
Odpowiedź na zadanie numer dwa:
Alea Iacta Est
Czerwone oczy święcące w ciemności – jak oczy demona. Czerwone oczy, które w umyśle małego chłopca wyryły się bardzo dokładnie. W rzeczywistości miały zupełnie inny kolor. Ale odbijał się w nich ogień trawiący ciała. Stos sięgający wysoko w niebo. Chłopiec czuł smród topniejącej skóry.
Zapamiętał na zawsze to wydarzenie. Dzień, w którym kilku magów zniszczyło całą wioskę. A przecież ci, którzy zginęli nie zrobili nic złego. Byli dobrzy, pomocni. To na zawsze go odmieniło.
Patrząc jak płomienie obejmują trupy, Azarel postanowił, że nie będzie słaby. Jeśli okazujesz dobroć, za takiego właśnie cię biorą. Chcą cię zniszczyć, zabić. Ten mały chłopiec obiecał sobie, że on będzie pierwszym, który podniesie rękę na swoich wrogów. I przetrwa.