Hopeless
Autor: Colleen Hoover
Tytuł oryginału: Hopeless
Seria: Hopeless tom 1
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 16 czerwca 2014
Gatunek: new adult
Opis:
Czasem odkrycie prawdy może odebrać nadzieję szybciej niż wiara w kłamstwa.
To właśnie uświadamia sobie siedemnastoletnia Sky, kiedy spotyka Deana Holdera. Chłopak dorównuje jej złą reputacją i wzbudza w niej emocje, jakich wcześniej nie znała. W jego obecności Sky odczuwa strach i fascynację, ożywają wspomnienia, o których wolałaby zapomnieć. Dziewczyna próbuje trzymać się na dystans – wie, że Holder oznacza jedno: kłopoty. On natomiast chce dowiedzieć się o niej jak najwięcej. Gdy Sky poznaje Deana bliżej, odkrywa, że nie jest on tym, za kogo go uważała, i że zna ją lepiej, niż ona sama siebie. Od tego momentu życie Sky bezpowrotnie się zmienia.
Recenzja:
„Zaznałem w życiu wielu porażek.
Byłem też świadkiem wielu złych zdarzeń.
Lecz nigdy nie dałem się życia zawiei,
Bo miałem swój mały promyk nadziei.”
Colleen Hoover to amerykańska pisarka, autorką wielu poruszających powieści typowo dla kobiet. Dawniej pracownik socjalny – obecnie cały czas poświęca na pisaniu. Debiutowała w 2012 roku powieścią „Slammed” (w Polsce wydana w 2014 roku pt. „Pułapka uczuć”), aktualnie w swym dobytku pisarskim posiada wiele książek okrzykniętych bestsellerami.
Sky nie prowadzi normalnego nastoletniego życia – nie ma internetu, komputera, telewizora i (o zgrozo!) nawet telefonu komórkowego. Ba! nawet nie chodzi do szkoły, uczy się w domu. Jej mama tłumaczy to faktem, że nowinki techniczne uzależniają a ludzie są źli, więc dobrze robi trzymając dziewczynę z daleka od tego "zła". Sky to nie przeszkadza, biega, czyta... i prowadzi dziwne związki – pozwala się dotykać i całować facetom (nie chodzi tu o seks), ale nigdy nie czuje żadnej pieszczoty... Niespodziewanie na jej drodze staje Holder – chłopak, który odwraca jej świat do góry nogami i to w dosłownym tego słowa znaczeniu. Dzięki niemu, dziewczyna kawałek po kawałku odkrywa, że całe jej życie to jedno wielkie kłamstwo... W jakie oszustwo została wplątana?
„Wszystkie niepowodzenia to tak naprawdę sprawdziany, które zmuszają nas do wyboru pomiędzy rezygnacją a podniesieniem się z ziemi, otrzepaniem się z kurzu i stawieniem czoła sytuacji.”
Źródło |
Po opisie książki pomyślicie sobie, że przecież to już było, że to kolejna prosta historia, naiwne romansidło dla kobiet szukających miłości, że już zna się zakończenie... Cóż, myśleć sobie możecie – ale grubo się przeliczycie mając takie wyobrażenie o tej powieści. A jeśli dodatkowo ją olejecie... BŁĄD! Popełnicie gigantyczny oraz karygodny błąd! Żeby coś ocenić należy po to sięgnąć i przeczytać... a wtedy wszystkie wasze wyobrażenia wyśmiejecie do łez.
Powstało już tyle książek o miłości, zwłaszcza tej nastoletniej... co więc może być nowego w z pozoru tak prostej powieści? Przecież miłości jest taka sama... nie zmienia się, o co więc całe hallo? Miłość, prawda – jest jednym i tym samym u wszystkich, ale każdy z nas zupełnie inaczej ją widzi, każdy odkrywa ją na swój sposób. Dlatego ile osób – tyle różnych opinii o miłości.
Da się więc stworzyć inną powieść miłosną, trzeba tylko wykrzesać z siebie chęci – i to właśnie zrobiła autorka. Stworzyła piękną historię, która nie jest banalna, nudna oraz schematyczna. Może i kilka faktów jesteśmy w stanie przewidzieć, ale wiele jest momentów, w których czytelnik zostaje zaskoczony.
„I chociaż żyję teraz w nowym świecie pełnym smutku i kłamstw, temu beznadziejnemu chłopcu po raz kolejny udaje się sprawić, że się uśmiecham.”
Colleen Hoover ma lekki styl, przez co cała książka, choć porusza trudne problemy – staje się przystępna w odbiorze. Młodzieżowy język dodatkowo sprawia, że bez problemu możemy wczuć się w cała historię. Opisy wydarzeń i uczuć są bardzo dobrze rozwinięte, miejscami autorka gra na emocjach czytelnika – obrazując naprawdę bolesne czy smutne zdarzenia, by słowa nie pozostały puste a niosły przesłanie.
Wykreowane postaci są przejrzyste, a ich charaktery bardzo wyraźne. Od samego początku bardzo polubiłam Sky – dziewczynę, która ma serce dobrze zamknięte na klucz, naprawdę mało wie o technologii, kocha książki a gdy jej matka wyjeżdża zamiast biegnąć kupić telewizor, idzie piec ciasteczka. Jej postać jest tak zabawna a jednocześnie oryginalna i pełna sprzeczności. W dodatku ma tajemnice i dziwne wspomnienia... które tylko bardziej zaciekawiają czytelnika do jej osoby.
Holder to natomiast facet do pokochania! Ideał, który nie jest ideałem. Ma swoje zalety, ale ma też wady. Zaczepny, arogancki, pomocny... jednym słowem: cudowny!
Te postacie są po prostu tak realne, tak ludzkie, że jeśli teraz wyciągnęłabym któregoś z tej powieści – po prostu by żył w naszej rzeczywistości.
„– Kupiłeś mi telewizor?
– To nie telewizor, kretynko. To czytnik e-booków.
– Ach tak.
– Żartujesz, prawda? Naprawdę nie wiesz, co to jest czytnik e-booków?
– Dla mnie wygląda jak miniaturowy telewizor.”
Oprócz wątku miłosnego mamy tutaj do czynienia z ważnym problemem społecznym, z którym spotkać się możemy w dzisiejszych czasach coraz częściej. Nie będę jednak zdradzać cóż to za problem, bo zniszczę Wam lekturę. Nie mniej należą się brawa dla pisarki, bo porusza kwestię, którą niewielu pisarzy dotyka w swoim dziele.
Ponadto dostajemy od autorki lekcje życia – choćbyśmy chcieli, nie uchronimy od prawdy bliskiej osoby. Kłamstwa zawsze prędzej czy później wychodzą na jaw. Warto się więc poważnie zastanowić, czy fałszywy obraz rzeczywistości to dobry pomysł...
Ta książka jest tak prawdziwa, jakby napełniono ją życiem! Historia pochłania bez reszty, a po jej skończeniu na długo nie wychodzi nam z głowy. To nie kolejna banalna opowiastka w stylu "jaki ten świat piękny, kiedy miłość jest obok nas" – to opowieść o prawdzie zamkniętej gdzieś głęboko i nadziei na lepsze jutro.
„Hopeless” na pewno nie jest beznadziejne, jak mówi tytuł. „Hopeless” jest piękne, wzruszające i powodujące wiele łez. Ale co najważniejsze – z czystym sumieniem można powiedzieć, że powieści należy się porównanie do „Morza spokoju”. Choć osobiście ciut bardziej wolę powieść Katji Millay, są to tylko milimetry różnicy.
Jeśli więc szukasz czegoś innego od typowego romansu, jeśli NA czy YA Ci się znudziły – sięgnij po tę perełkę! Ta oryginalna i niebanalna historia powinna Cię przekonać do siebie i zawładnąć Twoimi uczuciami. Polecam.
Wyzwania: Okładkowe Love, Czytam Opasłe Tomiska
Książka zdecydowanie nie dla mnie. Nie lubię romansów, więc nie zważając, jaka byłaby opinia na temat tej pozycji, ja się nie skuszę.
OdpowiedzUsuńJa wprost przeciwnie - uwielbiam romanse, bo można pomarzyć i "spotkać" ideał prawdziwego faceta... :D
UsuńOjej, to coś dla mnie. Przy okazji: wspaniała recenzja! :) Muszę zakupić tą książkę, bo słyszałam, że za niedługo II część o ile się nie mylę :)
OdpowiedzUsuńDruga część 4 lutego :) I bardzo dziękuję za mile słowa ^^
UsuńMam w planach od dawna, chciałabym w końcu niedługo przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńZachęcam :)
UsuńCo chwilę czytam jakąś recenzję tej pozycji, każda jest oczywiście baaardzo zachwalająca. Książka zyskała bardzo dobrą reklamę i zawładnęła internetem, toteż i mnie kusi do jej lektury. Na pewno więc przeczytam, tylko na razie muszę zdobyć to cudo :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Shelf of Books
Jak taka dobra, to nie pozostaje nic innego jak ją zachwalać :D
UsuńMam w tę książkę w najbliższych planach czytelniczych :)
OdpowiedzUsuńMam w planach tę książkę, gdyż lubię takie klimaty.
OdpowiedzUsuńKto by nie chciał tej książki? :D
OdpowiedzUsuńA znalazło by się kilka osób z pewnością ;) Ja natomiast z chęcią chciałabym część drugą :D
UsuńTa książka jest chyba ostatnio największym objawieniem w blogosferze :P Oczywiście mam ją na półce i nie mogę się doczekać kiedy ją przeczytam :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że przypadnie Ci do gustu ^^
UsuńOch taka piękna książka <3
OdpowiedzUsuńZgadzam się <3
UsuńUWAGA, SPOJLERY!
OdpowiedzUsuńJestem namiętną czytelniczką romansów - szczególnie YA i NA - ale objawienie "Hopeless" kompletnie do mnie nie przemawia. Uważam, że autorka chciała napisać coś niekonwencjonalnego i, owszem, wyszło, jednak połączenie miłości i pedofilii to nie był strzał w dziesiątkę.
Nie jestem psychologiem, co więcej nie uważam się za specjalistę w tej dziedzinie, dlatego uczciwie pytam: czy jest możliwe, żeby dziewczynka w wieku pięciu lat (lub sześciu, nie pamiętam) zapomniała o molestującym ją ojcu? Bo moim zdaniem jest to raczej niemożliwe, żeby niczego nie pamiętała.
Kolejną rzeczą, która mnie strasznie denerwowała, była główka bohaterka. Sky plasuje się u mnie na drugim miejscu najbardziej irytujących postaci, z jakimi się zetknęłam (pierwsza jest Łęcka). Raz zachowuje się tak, za dosłownie moment inaczej. Przez 2/3 lektury odnosiłam wrażenie, że jest ona po prostu niezrównoważona emocjonalnie. Rozumiem, że przeszłość wpłynęła na jej postępowanie, ale autorka chyba nie wiedziała, jak takie wydarzenia kształtują osobowość, więc stworzyła bohaterkę sprzeczną pod każdym względem. I z tym porównaniem mogę się trochę zagalopować, lecz nawet w "Grey'u" psychika Christiana była lepiej skonstruowana niż w przypadku Sky (a był on popieprzony na 50 sposobów!)
Co do akcji, to mam jedno "ale" - najbardziej przewidywalna książka, jaką miałam w rękach. Nie przewidziałam tylko jednego wątku, jednak cała reszta była boleśnie oczywista. Schematyczna, fragmenty z przeszłości zamiast zaciekawić, zdradzały najważniejszą kwestię już na początku lektury, prawdziwa tożsamość bohaterów była sprawą oczywistą, a wyjaśnienia postępowań niektórych bohaterów były najzwyczajniej w świecie… głupie. Dla mnie pewne wątki były już z góry wiadome, a ten fakt zaniżał komfort czytania. Ja do ostatniej strony lubię być trzymana w niepewności.
Fragment, który wręcz mnie uraził w Twojej recenzji: "Nie mniej należą się brawa dla pisarki, bo porusza kwestię, którą niewielu pisarzy dotyka w swoim dziele". Problem gwałtu jest w obecnych czasach coraz częściej poruszany. "Magiczny Krąg", "Zaczekaj na mnie", cudowne "Crossfire" oraz genialny "Charlie", czy kontrowersyjna "Lolita" to pozycje, z którymi ja się spotkałam, a nie lubię tego wątku i unikam go jak ognia. Nie możemy powiedzieć, iż niewielu pisarzy porusza w swoich dziełach ten problem. Chociaż w każdej z wyżej wymienionych pozycji gra on rolę drugoplanową (oprócz Nabokova), to autorzy wielokrotnie odwołują się do niego. I muszę przyznać, że w każdej innej książce ta kwestia była lepiej zbudowana niż w "Hopeless".
Zdaję sobie sprawę, że mój komentarz zgorszy wiele osób, sporo się z nim nie zgodzi, jednak takie jest moje zdanie i go nie zmienię. Po przeczytaniu ostatniego zdania byłam głęboko zawiedziona. Liczyłam na porywającą historię miłości dwójki nastolatków, których życie doświadczyło wielokrotnie, ale wspólnej dzięki pracy nad sobą, udało im się pokonać wszelkie przeciwności i wreszcie być ze sobą. I nie znalazłam tego w tej książce. Nie rozumiem fenomenu "Hopeless". Moim zdaniem są inne książki, które w lepszy i ciekawszy sposób pokazują problemy młodych ludzi.
Powtarzałam to i będę powtarzać, że takich emocji, humoru, łez oraz niespodzianek dostarczyły mi dzieła pani K.A. Tucker, która także odwołuje się do poważnej kwestii - śmierci rodziców. Jeżeli zaś ktoś pragnie zobaczyć miłość w świecie dorosłych, który jest równie zniszczony, co ten młodzieżowy, to gorąco polecam całą serię "Crossfire".
PS. Czy tylko mnie denerwowało to, że Sky zwracała się do swojego chłopaka po nazwisku?
Wiesz, każdemu podoba się coś innego - nie ma takiej książki na świecie, którą wszyscy by uwielbiali...
UsuńCo do pamięci - wszystko jest możliwe, zwłaszcza u młodych osób, dzieci, które traumatyczne chwile szybko wypierają z umysłu i takich historii jest w realu pełno.
Romanse to zazwyczaj schematyczne książki, ale z mojego punktu widzenia ta książka odbiegała od typowego schematu. Ale jak mówię - każdy ma inny punkt widzenia ;)
Co do problemu gwałtu - ja osobiście spotykam się pierwszy raz z takim wątkiem a niestety o wymienionych przez Ciebie książkach nie słyszałam, ale kiedyś z pewnością sięgnę -jeśli je polecasz :)
Każdy może mieć swoje zdanie - i fajnie móc zobaczyć punkt innej osoby, do tej samej książki. Ale widzisz, ty nie lubisz "Hopeless" a ja znam np. osoby które nie lubią dzieł Pani K.A. Tucker a uwielbiają tą pierwszą... I wszystko sprowadza się znów do faktu, że każdy mól książkowy po prostu potrzebuje czegoś innego :)
Cóż, ja pamiętam moje "traumatyczne" przeżycie ze szpitala, gdy miałam 3 latka, albo pierwsze dni w przedszkolu (ciężkie chwile) i po prostu nie mogę w to uwierzyć, że dziewczynka gwałcona przez nie wiem, jak długo ot tak zapomniała o wszystkim. Mnie strasznie denerwują takie niedociągnięcia, chodzenie na skróty, nagłe i bezpodstawne przemiany bohaterów. Może to też dlatego, że jestem okropnym czytelnikiem, który zwraca uwagę na wszelkie drobiazgi. Swoją drogą, przez to nie przeczytałam "Szeptem", które było jednym raz tak, a za chwilę inaczej. Widać, że się starzeję, bo zaczynam zrzędzić…
UsuńOstatnim romansem, który mnie naprawdę zaskoczył był "Mistrz" Katarzyny Michalak oraz "Ostatnia spowiedź". W obu przypadkach były łzy. Już nie w romansach, ale ciekawy wątek romantyczny jest także w "Mrocznych Umysłach" (polecam z całego serca!!!!) oraz "Angelfall" (równie świetne).
Naprawdę? Ostatnimi czasy jest chyba moda na romanse z przemocą/gwałtem/depresją w tle. Niemal, podkreślam niemal, wszystkie książki, które wchodzą teraz na rynek poruszają jeden z tych tematów. Dlatego niemożliwością, a przynajmniej dla mnie, było niewpadnięcie na jedną z takich książek.
A co polecam? To zależy. Jeżeli chodzi o romanse YA i NA to wszystko J.Lynn oraz K.A. Tucker. A i jeszcze "Anna i pocałunek w Paryżu" jest przecudną i miłą lekturą na samotny wieczór. "Charlie" Chbosky'ego jest klasykiem, chociaż czasami przynudza. O "Lolicie" chyba nie muszę nic mówić. Zaś trylogia "Magiczny Krąg" jest ciekawa, osadzona w XIX w. Anglii, gdzie wątek romantyczny zostaje zepchnięty na drugi, bo magia i tajemnica grają pierwsze skrzypce. Jednak od kilku lat męczę ostatnią części i niestety nie mogę jej przebrnąć. A o "Crossfire" to ja nie powinnam mówić. Jestem najgorszą osobą, żeby w kilku słowach wyrazić moje uwielbienie dla tej serii. Powiem tak: przed Crossem nie znałam swojego ideału faceta. Teraz problem polega na tym, że nie potrafię go znaleźć w realu. Ach i muszę zaznaczyć, że dzieła pani Sylvii Day to erotyki. Także jeśli któraś z moich propozycji Cię zaintrygowała, to bardzo się cieszę :)
Pozwolę się wtrącić do problemu wyparcia, psychika każdego człowieka/ dziecka jest inna, są ludzie którzy pamiętają straszne wydarzenia z życia, i ci którzy właśnie wyprali. Wystarczy zapytać jakiego kolwiek specjalistę, to żadna tajemnica. Widzisz Tobie nie spodobało się Hopeless, a Mistrza Michalak zachwalasz. Gdzie dla mnie Mistrz jest totalnym dnem, ale jak wspomniała autorka bloga, co czytelnik to inny gust :) Ciekawe są takie wymiany zdań, ale proszę nie porównuj swoich przeżyć do innych. Wystarczy zagłębić się w temacie żołnierzy stacjonujących w Afganistanie czy też Czadzie. Jedni będą opowiadać co tam się działo jak na przykładać jeden z moich kolegów, drudzy nie powiedzą nic, dosłownie Nic. Jak stwierdził Amerykański lekarz, są ludzie, którzy właśnie wypierają, zamykają straszny rozdział swojego życia i nie wspomną ani słowem o tym co się stało, jakby nie pamiętali.
UsuńPozdrawiam :)
Jestem świadoma, że niektórzy wypierają ze swojej pamięci traumatyczne przeżycia. Nawet znam takie przypadki! Jednak mnie uderzyło to, że Sky całkowicie zapomniała o swoim poprzednim życiu. I tu pojawia się moje pytanie, czy jest możliwe kompletne wyparcie się 5 lat z życia?
UsuńNie powiedziałam, że "Mistrz" jest dobry. Niezliczoną ilość razy denerwował mnie okropny styl, przewidywalne momenty, jednak co by nie mówić końcówka mnie zaskoczyła. Może też dlatego, że nie przeczytałam tego, co pisało na okładce…
Cóż, będę porównywać, ponieważ to działo się co miesiąc przez 3 lata. I sama niemal o wszystkim zapomniałam. Dopiero po kilku latach przypomniał mi się urywek z ostatniej wizyty. Także chyba mogę to porównać do sytuacji Sky. Wiem, że każdy jest inny - szczególnie dzieci. Jednak wątek zapominania strasznie mnie zdenerwował i zdania swojego nie zmienię. (Heh Qlibereq uparta, jak osioł :P)
Może gdyby "Hopeless" było takim fenomenem, na jakiego jest kreowany, to nie rzucałabym się aż tak. Ta książka nie spodobała mi się z wielu powodów, chociaż wciągnęła mnie. Tyle, że po jej skończeniu miałam mieszane odczucia…
Każdy może przecież wyrazić swoją opinię - ja nie biję, jeżeli ktoś się ze mną nie zgadza. Wiem, że każdy ma inny gust i inaczej patrzy na każdą książkę (na życie zresztą też..) :)
UsuńWidzę że książka wszystkim się spodobała, bo faktycznie warto ja przeczytać ;-) Nasza recenzja (również książka wysoko oceniona) tutaj:
OdpowiedzUsuńhttp://moznaprzeczytac.pl/hopeless-colleen-hoover/
,,Hopeless" było moją pierwszą książką CoHo i od tej pory bez patrzenia sięgam po wszystko, co napisała. Uwielbiam jej pióro i tylko ostrzę ząbki na ostatnie trzy książki Hoover, których jeszcze nie przeczytałam :D
OdpowiedzUsuńTeż mam zamiar przeczytać inne książki tej autorki, bo bardzo spodobało mi się jej pióro :) Choć pewnie i tak "Hopeless" pozostanie na pierwszym miejscu, jeśli chodzi o twórczość tej pisarki.
UsuńMuszą ją wkońcu przeczytać, chciałam od razu jak była premiera, ale koleżanka mi ją odradziła i tak się stało, że do dziś nie przeczytałam tej powieści, a tak bardzo chciałam
OdpowiedzUsuńJak zawsze mawiam - warto przekonać się na własnej skórze, czy coś jest fajne czy nie ^^
UsuńKupiłam kilka dni po tym jak przeczytałam kilkanaście pochlebnych recenzji :) i hm... cóż :) albo ja jestem jakaś nieczuła, albo coś, bo dla mnie to po prostu dobra książka i nic więcej :) nie dorównuje, moim zdaniem, "Nigdy i na zawsze", który jest dla mnie numerem jeden :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam niestety "Nigdy i na zawsze" (a bardzo chcę! <3)
UsuńDlaczego ja jej jeszcze nie czytałam :'( ? Trzeba to nadrobić :)
OdpowiedzUsuńhttp://be-here-now-and-forever.blogspot.com/
Oj trzeba, trzeba :D
UsuńOdstręczają mnie książki tak nachalnie promowane - bo o Hopeless przekonywały mnie długo i wytrwale ruchome reklamy w kinie - i zazwyczaj przeczekuję taki czas w ukryciu, ostrząc zęby w mojej pieczarze w razie gdyby było to coś słabego;)
OdpowiedzUsuńDużo książek jest promowana... ale w dużej mierze to od człowieka i jego gustu zależy - jeden powie, że wybitna, drugi że to badziew i nie rozumie dlaczego jest tak wychwalana - tak to już jest...
UsuńOch, cudowna powieść! <3
OdpowiedzUsuń"Hopeless" naprawdę mnie poruszyło i zaraz po przeczytaniu byłam w stanie wychwalać autorkę pod niebiosa i wstawić z marszu 10/10 gwiazdek. Minęło jednak trochę czasu i zaczęłam zauważać w dziele pani Hoover nieścisłości i błędy, które mnie denerwowały, a którym nie przyjrzałam się z bliska zaraz po skończeniu lektury. Teraz uważam "Hopeless" za książkę bardzo dobrą, rewelacyjną wręcz, ale nie za jakieś arcydzieło. Jestem ciekawa jak ty będziesz ją postrzegać po jakimś czasie ;)
OdpowiedzUsuńPożyjemy, zobaczymy :)
UsuńUwielbiam tę książkę i z niecierpliwością czekam na "drugi" tom :)
OdpowiedzUsuńJa również <3
Usuń