"Angelus" Anna Gręda



Angelus


Autor: Anna Gręda 
Seria: Requiem dla aniołów tom 1 
Wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza 
Data wydania: 26 czerwca 2012
Gatunek: fantastyka






Opis:

Gdy jesteś siedemnastolatką po przejściach, nagłe zmiany to ostatnie, czego potrzebujesz. Tak myślą przygotowujące się do szkolnego apelu Anka i Monika z katowickiego liceum. Gdy w ich klasie pojawi się nowy uczeń, oficjalnie syn producenta muzycznego, wszystko ulegnie zmianie. I ruszy lawina nadprzyrodzonych zdarzeń, tajemnic oraz zaskoczeń. Czy to, co wydarzyło się kilka stuleci temu, naprawdę wpływa na życie grupy nastolatków z dwudziestego pierwszego wieku? I co ma z tym wspólnego tajemniczy... kruk?

Recenzja:

„Potomstwo potępieńców. Dzieci niewpuszczone do Raju za grzechy swych ojców. Pół-upadli, pół-ludzie. Tak zwani Angelus.

Anna Gręda jest uczennicą liceum plastycznego. Swoją pierwszą książkę – „Róża z Irlandii” – wydała pod pseudonimem Tina Jane Anderson. Aktualnie pracuje nad kolejną powieścią, która w 2015 roku ukaże się na półkach księgarń – „Ogar Boga. Popiół i Piach”.



Katowickie liceum – to właśnie tutaj uczą się dwie przyjaciółki: Anka i Monika. Niestety w skutek śmieci ojca Anki, dziewczyna stworzyła wokół siebie mur, przez który nawet Monika nie potrafi przejść, przez co oddalają się od siebie. Warto też dodać, że obie uczennice mają talent muzyczny do grania na instrumentach, Ania dodatkowo ma świetny głos. Można by rzec, że to zwykła normalna rzeczywistość... do czasu. 

W szkole pojawia się dwóch nowych uczniów – Paweł oraz Dymitr. Zaczynają się dziać dziwne rzeczy... Dziewczynom wydaje się, że skądś znają chłopców, dodatkowo doznają przebłysków scen, które miały miejsce kilka dekad temu... Co się za tym wszystkim kryje?

Czasami chciałbym po prostu zniknąć. Pozbyć się tego. Ciężaru tajemnicy, wszystkich żyć, które przeżyłem tylko po to, by przeżyć jeszcze kolejne. To jest zbyt skomplikowane.

Po książkę sięgnęłam ze względu na opis, który dobrze i ciekawie zapowiadał historię, jaka się w niej znajduje. No i wzmianka o kruku! Bardzo lubię te ptaki, więc tym bardziej chciałam sięgnąć po tę powieść. Co z tego wyszło?



Anioły to temat, który obok wampirów, demonów, wiedźm, wilkołaków i innych tego typu stworzeń w literaturze przewija się bardzo często, zwłaszcza w paranormalach. Ta książka również zaliczana jest do tych kategorii – paranormalny romans z udziałem aniołów, czy dokładniej rzecz ujmując pół-aniołów (potomstwo upadłych i ludzi) tzw. Angelus. I oto rozwiązanie tytułu tej historii...



Ale przejdźmy do konkretnych rzeczy, czyli fabuły. Bardzo oklepany schemat, który to w młodzieżówkach występuje w co drugiej książce. Jednak mimo tej schematyczności, najbardziej w oczy rzuca się amerykański wzorzec, na jakim oparła się autorka – w końcu akcja dzieje się w Katowicach, gdzie nastolatkowie mają już prawo jazdy, w szkole są czirliderki oraz drużyna futbolowa... to naprawdę się rzuca w oczy i razi! 

Autorka – fakt – stworzyła nową nazwę dla istot, którą my już dobrze znamy jako nefilim, czy upadłych.

Był jak płomyk nadziei w ciemności. Latarnia, która wskazuje statkom drogę do bezpiecznego lądu. Do domu.

Pisarka pisze prostym i dość łatwym w odbiorze językiem, przez co lekturę możemy przeczytać w jakieś trzy godziny (jak nie mniej). Opisy są rozwinięte, ale bardzo odrzucało mnie ciągłe dbanie o szczegóły garderoby – "założyła taka bluzkę i takie spodnie..." – zamiast bardziej skupić się na bohaterach, bo szczerze  ja wole czytać o akcji niż wiedzieć co miała na sobie główna bohaterka. No i dialogi, które wydawały się lekko sztuczne. 

Niestety są też widoczne rażące błędy w tekście - literówki, brakujące literki, błędy ortograficzne. I tak się zastanawiam, czy ten tekst korektor czytał, czy może podrzemywał przy jego "przeglądaniu".


Wielka gafa jest również "popełniona" przy samej oprawie książki – otóż ja akurat otrzymałam egzemplarz z literówką w tytule (!!!) i zamiast „Angelus”, mój egzemplarz nosi tytuł „Angleus”. 

Kolejny dostrzegalny błąd to tył oprawy, gdzie został umieszczony opis – jest on nieczytelny, przez bardzo zawiłą czcionkę. Czytelnik musi namęczyć oczy (lub też posiadać lupę) by cokolwiek odczytać – a jak wiadomo opis wiele mówi o książce, więc przypuszczalny odbiorca tam sięga po informacje, czy warto ową lekturę zakupić.

- Umiesz grać? 

To pytanie go rozbawiło. Uniósł kącik ust. Jak miał jej powiedzieć, że gry na gitarze nauczył się już w trzynastym wieku?

Bohaterowie książki nie wyróżniają się niczym szczególnym – ot takie płaskie, nie do końca wykreowane postaci, które ulatują nam z pamięci po skończeniu lektury. Nie mają charakterów, a ich reakcje co chwilę są zupełnie inne. I coś co bardzo neguje w powieściach typu paranormal, czyli szybkie pogodzenie się z faktami. No ludzie! Kiedy mi by ktoś powiedział, że jest istotą nadnaturalną i że również nią jestem – wyśmiałabym go, a nie ze stoickim spokojem przyjęła to i chwilę później przestawiła swój światopogląd... Okay to jest paranormal, ale jakieś szczątki realizmu? Please?

No i cóż mogę powiedzieć? Zawiodłam się na tej książce, choć nie miałam co do niej wygórowanych oczekiwań. O końcu już nie wspomnę, bo gdy przeczytałam ostatnie zdanie, jedyne co mogłam powiedzieć to: "WTF?". I nadal nie mogę pojąć, dlaczego autorzy wolą wydać dwie/trzy króciutkie (bo książka ma zaledwie 200 stron) części, zamiast połączyć to w jedną powieść... Bo jak dla mnie skończyło się w takim momencie,  który można uznać za punkt kulminacyjny – ...a gdzie reszta?

Do recenzji tej książki zbierałam się pół roku, bo nie miałam pojęcia co mogę Wam tutaj o niej napisać... W końcu udało mi się przelać swoje myśli. 
Jak widać książka nie zachwyciła mnie i tak szczerze powiedziawszy musiałam sobie przypomnieć całą fabułę, by cokolwiek tutaj napisać – bo kompletnie wyparowała mi z głowy. Nie mniej – spotkałam się już z gorszymi lekturami typu „Szklany deszcz”, więc książeczka nie wypada aż tak źle. Z pewnością jej atutem jest fakt, że szybko się ją czyta.
Jeśli ktoś by chciał – niech czyta, ale ja jednak polecam coś lepszego, jak saga „Szeptem” czy „Upadli” – ten sam klimat, ale o wiele bogatsze w fabułę i koncepcje.





Za książkę dziękuję 
Autorce Annie Grędzie
Zapraszam na jej Fb <klik>

Angelus | Pakt

17 komentarzy:

  1. Hmm, może i kiedyś bym przeczytał, ale okropnie nienawidzę WFW i nie sięgam po książki przez nich wydawana. No, ewentualnie jeżeli wydają coś na prawdę dobrego. Wtedy staram się nawet z taką pozycją poznać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja staram się rzadko czytać coś od nich, ale daje szansę, bo nigdy nic nie wiadomo. To przecież nie wina autora, więc od razu go przekreślać nie wolno :)

      Usuń
  2. Nie zainteresowała mnie ta książka, znam sage "Szeptem" i jeśli ją polecasz bardziej, to raczej się nie skuszę

    OdpowiedzUsuń
  3. Literówka w tytule? Nie wierzę, czegoś takiego jeszcze nie miałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja początkowo nie zauważyłam, ale coś mi nie grało i dopiero po chwili zorientowałam się, że jest literówka. Sama nigdy dotąd się z czymś takim nie spotkałam i byłam strasznie zaskoczona.

      Usuń
  4. Słyszałam, że "Upadli" to dość kiepska seria. Jeśli to jest jeszcze gorsze to się nie zabieram. c:
    ~Księżycowa Pani

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja przeczytałam tylko pierwszy tom - złe nie było, ale też nie powalało ;)

      Usuń
  5. Po pierwsze - dobrze, że autorka nie wydaje już pod tym pseudonimem, bo był okropny :)
    Po drugie - nie wiem czemu, ale dałabym szansę tej książce :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam tę książkę i mile ją wspominam. Udane czytadło :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kurczę naprawdę mi się ta książka spodobała ;) Aż w szoku jestem, że to polska autorka wydała ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie do gustu nie wpadła, ale może Tobie akurat się spodoba ^^

      Usuń
  8. Nie mam w planach na najbliższy czas zaczynania jakiejś serii ponieważ tkwię w dwóch, może w przyszłości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko w dwóch?! O matko... to ja brnę już w kilkudziesięciu naraz... xD

      Usuń
  9. Przeczytałam tą książkę jakiś czas temu i niestety mam podobne odczucia. Z jednej strony jest jakiś powiew świeżości w postaci innego spojrzenia na anielski światek, ale z drugiej schematyczność i nijakość czasem biją po oczach. :(

    OdpowiedzUsuń