Gwiazd naszych wina
Autor: John Green
Tytuł oryginału: The Fault in Our Stars
Wydawnictwo: Bukowy Las
Data wydania: 6 lutego 2013
Gatunek: młodzieżowa
Opis:
Hazel ma szesnaście lat, a jednym z nieodłącznych elementów jej życia jest aparat tlenowy o imieniu Philip. Odkąd trzy lata temu zachorowała na raka, nie chodzi do szkoły, spędzając dni głównie na czytaniu i oglądaniu "America's Next Top Model". Jednak gdy na spotkaniu grupy wsparcia dla chorej młodzieży poznaje Augustusa, w jej życiu następuje zwrot o 180 stopni. Czeka ją podróż, nieoczekiwana i wytęskniona zarazem, w poszukiwaniu odpowiedzi na najważniejsze pytania: czym są choroba i zdrowie, co znaczy życie i śmierć, jaki ślad człowiek może po sobie zostawić na świecie.
Recenzja:
„Gdyby ona czuła się lepiej lub Pan gorzej, gwiazdy nie rozgniewałyby się tak okrutnie, ale taka jest natura gwiazd i Szekspir nigdy bardziej się nie mylił niż wtedy, kiedy kazał Kasjuszowi powiedzieć: "To nasza tylko, nie gwiazd naszych wina". Łatwo mówić, gdy jest się rzymskim legatem (albo Szekspirem!), ale nasze gwiazdy mają wiele win na sumieniu.”
Główna para bohaterów – Hazel i Augustus – została idealnie pod względem charakteru do siebie dobrana, a czytelnik aż im dopinguje! Autor świetnie wykreował swoje postacie, które z pewnością nie zostaną zapomniane po przeczytaniu książki, a będą powracać w myślach wraz z historią. A co ciekawe – oboje pokazują nam dwie historie, które się ze sobą splatają...
Ponadto w książce ukazane są trzy (liczę te główne) różne przypadki raka i jego działania na organizm. Czytelnik więc może zapoznać się z odmianami nowotworu, który pisze inne historie dla chorującego na dany przypadek.
By jednak nie było tak kolorowo – książka fakt bardzo mi się podobała, lecz może przez to, że wszędzie została już tak mocno wychwalona (albo przez to, że ktoś zdradził mi pewnie informacje z końca książki!) odczułam lekki niedosyt, bo liczyłam na coś co powali mnie na kolana. Oczywiście powieść wywarła na mnie duże wrażenie, bo miałam trzy momenty, gdzie walnęłam książką i przeklinałam świat za niesprawiedliwość...
Z pewnością sięgnę po kolejne książki tego autora, i będę z jeszcze większą zawziętością szukała własnych egzemplarzy, bo takie książki warto mieć na półce! I oczywiście warto się z nimi zapoznać. Mimo tego iż głównie kierowanie są do młodzieży, każdy powinien choć odrobinę zostać ujęty za serce. Gorąco polecam!
John Green jest bardzo znanym autorem kilku bestsellerów, którymi podbija świat. Jego największym gronem fanów jest młodzież, do której w głownie mierze kieruje swe książki. Debiutował za granicą powieścią „Szukając Alaski”. W Polsce jego twórczość poznać można było dopiero w 2013 roku, kiedy to na rynku wydawniczym pojawiła się książka „Gwiazd naszych wina”. Aktualnie w Polsce możemy przeczytać trzy dzieła tego pisarza a czwarta powieść niedługo się ukaże.
Hazel Grace od ponad trzech lat choruje na raka tarczycy, który aktualnie jest w czwartym stadium, z przerzutami do płuc, powodując, że samodzielnie nie może oddychać. Dlatego też jej nieodłącznym towarzyszem jest aparat tlenowy imieniem Philip. Mimo nastoletniego wieku musi borykać się z ciężarem śmierci i bólu... Jednak w jej życiu pojawia się Augustus, a dzięki niemu dziewczyna zaczyna spełniać marzenia i żyć każdą chwilą... Ale czy granat, będący źródłem zniszczenia, chce ranić kolejne osoby i zwiększać pole rażenia?
Grafika zaczerpnięta z internetu |
„- Okay – powiedział, gdy minęła cała wieczność. – Może "okay" będzie naszym "zawsze".
- Okay – zgodziłam się.”
- Okay – zgodziłam się.”
Śmierć, cierpienie, choroby... to w dzisiejszych czasach temat do rozważań oraz przemyśleń. Nikt bowiem z żyjących ludzi nie wie, co czeka go po śmierci. Nikt też z nas nie wie, co doprowadzi do tego, że kiedyś odejdziemy z tego świata. Starość, wypadek, choroba?
Od wieków ludzie próbują walczyć z bakteriami, które choć są małe – potrafią zmieść człowieka z tej planety. Rak jest jedną z tych gorszych chorób – osoba chorująca cierpi, natomiast rodzina ma nadzieje, że znajdzie się w tych nikłych procentach osób, które wyzdrowiały...
Od wieków ludzie próbują walczyć z bakteriami, które choć są małe – potrafią zmieść człowieka z tej planety. Rak jest jedną z tych gorszych chorób – osoba chorująca cierpi, natomiast rodzina ma nadzieje, że znajdzie się w tych nikłych procentach osób, które wyzdrowiały...
Autor pokazał ten problem, pisząc książkę o młodzieży, dla młodzieży. Chciał pokazać, z jakimi trudami muszą borykać się ludzie chorzy na taki nowotwór. A szczególnie (jak dla mnie) najtrudniej mają osoby właśnie w nastoletnim wieku, gdy reszta pseudo znajomych odwraca się od takiej chorej osoby, śmieje się z niej, czy nawet nie wie jak się przy niej zachowywać...
Fabuła, choć prosta (można by rzec, że przecież każdy może napisać taką książkę, że jest kilka takich na rynku) posiada przekaz, ma wielką wartość, daje do myślenia. Ale przede wszystkim – autor pisze tak lekko, prosto a jednocześnie trafia w samo "sedno" całej sprawy. A to jest już sztuką, by dotrzeć do młodzieży i ująć za serca.
,,Kocham cię i wiem, że miłość jest tylko wołaniem w próżni, a zapomnienia nie da się uniknąć, że wszyscy jesteśmy skazani i nadejdzie dzień, kiedy cały nasz wysiłek obróci się w pył, wiem, że słońce pochłonie jedyną ziemię, jaką mamy, a ja cię kocham."
Główna para bohaterów – Hazel i Augustus – została idealnie pod względem charakteru do siebie dobrana, a czytelnik aż im dopinguje! Autor świetnie wykreował swoje postacie, które z pewnością nie zostaną zapomniane po przeczytaniu książki, a będą powracać w myślach wraz z historią. A co ciekawe – oboje pokazują nam dwie historie, które się ze sobą splatają...
Ponadto w książce ukazane są trzy (liczę te główne) różne przypadki raka i jego działania na organizm. Czytelnik więc może zapoznać się z odmianami nowotworu, który pisze inne historie dla chorującego na dany przypadek.
By jednak nie było tak kolorowo – książka fakt bardzo mi się podobała, lecz może przez to, że wszędzie została już tak mocno wychwalona (albo przez to, że ktoś zdradził mi pewnie informacje z końca książki!) odczułam lekki niedosyt, bo liczyłam na coś co powali mnie na kolana. Oczywiście powieść wywarła na mnie duże wrażenie, bo miałam trzy momenty, gdzie walnęłam książką i przeklinałam świat za niesprawiedliwość...
„(...) chcemy być zauważeni przez wszechświat, chcemy, żeby wszechświat nie miał w dupie tego, co się z nami dzieje - nie ze zbiorową ideą rozumnego życia, ale z każdym z nas z osobna.”
John Green sprawił, że byłam otępiała, wylałam mnóstwo łez (ta moja wrażliwość...), ale też dzięki niemu zupełnie inaczej spojrzałam na świat. Ksiądz Jan Twardowski mówi "Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą..." – i to jest kwintesencja tej książki, piękna, bolesna, acz cholernie prawdziwa.
Z pewnością sięgnę po kolejne książki tego autora, i będę z jeszcze większą zawziętością szukała własnych egzemplarzy, bo takie książki warto mieć na półce! I oczywiście warto się z nimi zapoznać. Mimo tego iż głównie kierowanie są do młodzieży, każdy powinien choć odrobinę zostać ujęty za serce. Gorąco polecam!
Już od 6 czerwca w kinach ekranizacja powieści!
Wyzwania: Kiedy kobieta przejmuje dowodzenie, Book lovers
"Gwiazd naszych wina" to jedna z lepszych książek, ale Greena o wiele bardziej podobała mi się "Szukając Alaski" :D
OdpowiedzUsuńJa nie mam porównania - to pierwsza jego książka, jaką czytam ;) Ale planuję kolejne :)
UsuńPokochałam tę książkę, jak i jej autora. Nawet nie jestem w stanie wyrazić uczuć jakimi darzę te powieści. Coś jest w nich wyjątkowego, że w tak zastraszającym tempie kradną serca dzisiejszej młodzieży. Teraz czekam, aż dojdzie paczka z "19 razy Katherine" i już teraz wiem, że w niej także się zakocham <3 Green to geniusz!
OdpowiedzUsuńhttp://czytanie-i-ogladanie.blogspot.com/
Jedna z moich ulubionych powieści, nie raz będę do niej wracać. W kinie już byłam, ale zamierzam wybrać się jeszcze raz :)
OdpowiedzUsuńJa muszę się wybrać <3
UsuńCzytałam "Papierowe miasta" tego autora. Książka wydawała się płytka, prosta i lekka, ale niejednokrotnie mnie zaskoczyła :) "Gwiazd naszych wina" czeka sobie na półce, aby wkrótce ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńMoże po GWN polubisz autora :)
UsuńCzytałam GNW jakiś czas temu i chociaż książkę niezwykle lubię, a autora uwielbiam za jego niesamowity, dowcipny, ironiczny, lekki styl to... "Gwiazd naszych wina" mnie nie powaliła na kolana, nie wbiła w fotel. Co więcej - o ile zazwyczaj przy tego typu powieściach płaczę bez ustanku, to przy tej nie wylałam ani jednej łzy. Smutne, ale prawdziwe. Po prostu nie uważam książki Greena za fenomen. Uważam ją za rewelacyjną, ale nie... arcydzieło, jak mówią o niej niektórzy. :) Po resztę książek tego pana bardzo chcę sięgnąć, głównie przez wzgląd na cudowny styl. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Sherry
Ja jestem takim typem człowieka, który szybko się rozczula i strasznie przeżywa książkę ^^
UsuńKsiążki nie czytałam, ale ostatnio w kinie widziałam trailer ekranizacji. Zapowiada się oryginalny film.
OdpowiedzUsuńPo prostu uwielbiam! <3
OdpowiedzUsuń(film też, jest przewspaniały!)
Słyszałam już i wprost doczekać się nie mogę! <3
UsuńNie mogę się doczekać jak przeczytam tą książkę, bo wciąż nie udało mi się jej kupić :)
OdpowiedzUsuńJa pragnę postawić na półeczce swój egzemplarz, bo miałam wypożyczoną z biblioteki.
UsuńDużo czytałam na temat tej książki i chyba będę musiała się za nią w końcu rozejrzeć :D
OdpowiedzUsuńKoniecznie!
UsuńWczoraj byłam na ekranizacji, po raz pierwszy płakałam przez cały film. To straszne mieć świadomość jak wszystko się skończy. Chociaż w całej historii jest tak naprawdę wiele optymizmu.
OdpowiedzUsuńAbsolutnie cudowna i wspaniała książka.
OdpowiedzUsuńJuż jest dostępna czwarta część :3
OdpowiedzUsuńGWN nie ma części - każda książka Greena to osobna historia, i osobna powieść :3
UsuńZgadzam się całkowicie z twoją recenzją, ta książka jest piękna!!!
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę książkę. Cały czas na niej płakałam. Cudowna opowieść.
OdpowiedzUsuńMiałam podobnie z tym niedosytem, ale został zagłuszony 3h później, kiedy to wszystko do mnie dotarło, otarłam łzy i wylałam nowe, bo zdałam sobie sprawę z tego, co się tam działo. No i przemówiła do mnie ta piosenka: https://www.youtube.com/watch?v=4dVVcL-X1pc&hd=1
OdpowiedzUsuńKocham, kocham i jeszcze raz kocham <3 Okładka jest po prostu piękna. Kiedy patrzę na nią mam łzy w oczach :c (jak teraz XD). A film... jest niesamowity.
Ja dopiero pójdę na film :)
UsuńUwielbiam takie książki więc chętnie ją przeczytam! :)) Myślę że to coś dla mnie :] Oczarowała mnie :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco :)
Koniecznie czytaj więcej Greena! :)
OdpowiedzUsuńMam takie plany :)
UsuńPiękny wygląd bloga , będę wpadać tutaj częściej , a książka "Gwiazd naszych wina" wywołuje tyle różnorodnych emocji ,że zdecydowanie warto się z nią zapoznać ! ;)
OdpowiedzUsuńMiło mi to słyszeć i zgadzam się z Tobą - warto przeczytać :)
UsuńCzytałam książkę, ale nie powaliła mnie niestety.
OdpowiedzUsuńNo i po lekturze :) Niesamowite jak ludzie ze śmiercią na karku potrafią być bezpośredni i brać z życia garściami... Każde zdanie to było coś niesamowitego. Kocham tę książkę od początku do końca ♥
OdpowiedzUsuńDokładnie ♥
UsuńMoja ulubiona powieść Greena. Piękna, prawdziwa, słodko-gorzka. Ciężka, ale dzięki lekkości, z jaką pisze Green, o wiele łatwiejsza do odebrania. <3
OdpowiedzUsuńEkranizacja też wspaniała, o piosenkach już nie wspominając.
Doceniam niezmiernie Twoją pasję i prowadzenie bloga aczkolwiek w tej recenzji, która również ukazała się w Echu Jaworza aż roi się od błędów.
OdpowiedzUsuń" Książka bardzo mi się podobała, choć odczułam lekki niedosyt- powaliła mnie na kolana." - To zdanie nie ma sensu. Jeden czasownik zaprzecza kolejnemu.
Nie zaczynamy zdania tak -- " Szczególnie zwracając uwagę na osoby...". Spokojnie mogło to być kontynuacją poprzedniego zdania.
"Na osoby w nastoletnim wieku- kiedy to pseudo.." - nie można oddzielić tego myślnikiem.
"Gwiazd naszych wina" w czerwcu ukazała się na ekranie- książka nie może ukazać się na ekranie. Na ekranie ukazać się może adaptacja książki bądź film na podstawie książki.
Rak to nie bakteria, a z Twojej recenzji wynika jednak coś innego.
Popracuj nad interpunkcją, stylem. Nie używaj tylu nawiasów.
Pozdrawiam,
Filolog.