"Ród" J.D. Horn



Ród



Autor: J.D. Horn

Tytuł oryginału: The Line
Seria: Wiedźmy z Savannah tom 1
Wydawnictwo: Feeria Young
Data wydania: 22 kwietnia 2015
Gatunek: fantastyka





Opis:

Czary, zagubione dusze, hoodoo – to codzienność Savannah, pięknego miasteczka kryjącego upiorne sekrety. Cienkiej granicy pomiędzy rzeczywistością ludzi a światem demonów strzeże ród Taylorów, najpotężniejszych czarownic na południu USA. Gdy głowa rodziny umiera w tajemniczych okolicznościach, ktoś musi zająć miejsce lidera i powstrzymać zło, które zaczyna przenikać do miasta… 


Mercy Taylor jako jedyna z rodu nigdy nie dysponowała magicznymi mocami. To ona jednak wyciąga czerwony los, który naznacza ją jako wybrankę. Co się za tym kryje? Jak zareaguje jej siostra, Maisie, która dotychczas wydawała się faworytką? I dlaczego narzeczony Maisie nagle nie może oderwać wzroku od Mercy?


Recenzja:

„Uczyniły nas swoimi niewolnikami. Żywiły się nami jak bydłem. Mieszały się w ewolucję ludzi, a jeszcze bardziej wiedźm. Ale nie doceniły swojego dzieła. W końcu się zbuntowaliśmy.

J.D. Horn studiował literaturę porównawczą, specjalizując się w literaturze francuskiej i rosyjskiej. Zanim został pisarzem pracował jako analityk finansowy. Seria „Wiedźmy z Savannah” jest jego debiutem literackim. W czasie wolnym uwielbia biegać – brał już udział w dwóch maratonach. Aktualnie tworzy nowe powieści.

Savannach to piękne miasteczko, którego nierozłączną częścią są czary. Ród Taylorów jest jednym z najpotężniejszych wiedźm w USA. Mercy jest jednak wyjątkiem w ich rodzinie – nie posiada ona żadnych zdolności magicznych, przez co niektórzy bliscy uważają ją za powietrze. Wszystko się jednak zmienia, gdy głowa rodu umiera. Ktoś musi ją zastąpić i utrzymać granicę oddzielającą zło od dobra. Kiedy więc to Mercy przypadkowo zostaje wybrana na to stanowisko, wszyscy są zaskoczeni. Powoli dawno zbudowane mury, burzą się i pokazują realny świat... Czy Mercy zdoła odkopać dawne tajemnice? A może to wszystko jest zwykłą pomyłką?

Nie wygrasz z piorunem i nie ma negocjacji z huraganem. Moc to siła natury, wiedźmy jej nie stworzyły, my tylko znaleźliśmy sposób, jak się z nią sprzymierzyć.

Kolejna książka, która kusi nas cudowną i mroczną oprawą graficzną, zapowiadająca mrożącą krew w żyłach historię, którą zapamiętamy na długo po jej skończeniu. Jedna z wielu już lektur, mająca ten sam motyw – wiedźmy. Już jakiś czas temu zastanawiałam się, czy można jeszcze jakoś inaczej pokazać ten świat pełny magii. Okazało się, że niektórzy potrafią wykrzesać z oklepanego tematu coś więcej, ale czy jest to przykład następnej nietuzinkowej lektury?

Czarownice, czary, dobro i zło oraz sekrety... te schematy są już nam dobrze znane z wielu paranorlali. Ale tej opowieści jeszcze nie znamy. Autor stworzył świat w którym to wiedźmy wyrwały się z kajdan i posłuszeństwa demonom, tworząc granicę i oddzielając swych panów od ludzi oraz czarownic. 
Horn wykreował opowieść, która wydaje nam się znajoma – jednak różni się od reszty. Pisarz sprytnie zamieszał i dodał trochę od siebie, by książka odrobinę wyróżniła się od innych tego typu. Oczywiście powieść ma też kilka schematów, które po prostu pojawiają się w paranormalach – tego już chyba w tego typu powieściach nie da się uniknąć.

Postać Mercy to trudny orzech do zgryzienia – raz jej osobowość ciekawi czytelnika, chce dowiedzieć się, co ta dziewczyna ma w sobie, jakie tajemnice skrywa... by następnie zirytować się jej tokiem myślenia i poddać wątpliwością jej „wyjątkowość”. W ostatecznym rozrachunku jednak można się z niej troszkę pośmiać, no i rozwiązać wraz z nią zagadkę czerwonego losu.

Kłamstwo jest całkiem proste. To prawda jest taka skomplikowana. Jest jak cebula, zawsze znajdziesz kolejną warstwę, jeśli będziesz obierać dalej.

Bardzo spodobała mi się natomiast kreacja Emmeta – golema, który to został stworzony przez energię rodzin, by mogły zobaczyć to co on. Z takim typem stworzenia spotkałam się pierwszy raz i niesamowicie mnie zaintrygował ten pomysł, jak i narodziny owej istoty.
Równie ciekawym charakterem w książce jest Matka Jilo, która troszkę psoci, co nieco pomaga i ogólnie jest podobna do Baby Jagi z baśni o Jasiu i Małgosi, którą straszy się dzieci na dobranoc. Przynajmniej ja ją sobie tak wyobraziłam.

W książce pojawia się również motyw z trójkątem miłosnym, który tym razem jest (o dziwo!) przyjemny. Historia miłosna w tej książce jest strasznie skomplikowana i zagmatwana, a do tego dochodzą jeszcze interwencje magiczne – więc wyobraźcie sobie efekt. Dzięki takiemu zabiegowi czytelnik nie narzeka na próby zrozumienia przez bohaterkę czego chce jej serce. Za to może skupić się na innego rodzaju dramatach związanych z tym wątkiem.
Co warte uwagi – choć autor jest dopiero debiutantem, postanowił nie umieszczać miłości jako tematu przewodniego całej opowieści. Owszem zrobił jej miejsce, ale jest to bardziej historia rozgrywająca się w tle.

Niestety fiaskiem jak dla mnie okazała się prawie końcówka powieści, która zburzyła mi trochę wizję. Chodzi mi tu o fragment w którym Ellen poinformowała o czymś Marcy – nie będę spojlerowała, tym co nie czytali  ale jak dla mnie było to takie uderzenie, jakby nagle cała magia tej książki wyparowała. Taki nokaut... Wydaje mi się, że mogło to być zbędne, a tak tylko jest zapychaczem. Może ktoś mieć odmienne zdanie, ale ja za tego typu wątkami nie przepadam, bo w dalszych częściach potem są tylko z tym problemy.

Trzeba podjąć decyzję i za każdym razem, gdy zło wyrządzone ci przez daną osobę wraca, starać się koncentrować na jej zaletach.

Na tyle okładki znajduje się wzmianka, że pozycja ta jest napisana w stylu southern gothic. Co nieco poczytałam o tym na internecie, jeszcze zanim sięgnęłam po książkę, przez co niestety też troszkę się zawiodłam. Bo w powieści brakuje tego mroku, gotyckiego klimatu, ciemnych mocy... czy nawet tych demonów, które zostały oddzielone granicą. Po prostu nie ma tego klimatu grozy.

Nie za mocna jest również kwestia wiadomości o świecie w jaki przenosi nas autor – wiemy tylko tyle, że kiedyś żyły demony, później ludzkość została ocalona przez czarownice... no i to tyle. A ja jestem ciekawa np. jak jest zbudowany ta cywilizacja, za co odpowiadają poszczególne rodziny, co z tymi demonami? Mam nadzieję, że w kolejnych tomach autor rozwinie bardziej wątek tej fabuły i zaspokoi moją ciekawość.

Pierwszy tom o wiedźmach z Savannah przez te kilka wad nie okazał się takim fenomenem, jak niektórzy pisali... ale również nie był zły. Autor świetnie poradził sobie z całym tym spiskiem i intrygami – nawet ja byłam zaszokowana, tym jak to się skończyło! Odsłonił troszkę inaczej świat czarownic, ale tu przydałoby się jeszcze to wyżej wspomniane rozwinięcie. 
Horn zaintrygował mnie pomysłem, który na tę powieść miał dobry, niestety gdzieś tam po drodze, troszkę mu się obsunęła noga – jest to jednak do wybaczenia, w końcu to jego debiut. 

Jest to lekka lektura, która w takie upały może pomóc Wam na chwilę zapomnieć o temperaturze na termometrze, jednak nie wymagajmy od niej nie wiadomo czego. Historia wciąga, ale ma kilka wad, które wyjadaczom paranormali mogą rzucić się w oko.

Wyzwania: Czytam Opasłe TomiskaKlucznikOkładkowe LoveCzytam FantastykęParanormal Romance



Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu:

Ród | Źródło | The Void

14 komentarzy:

  1. Nie czytałam, ale mam ogromną ochotę na tą serię. No i za chwilę będzie premiera części drugiej, więc będę musiała przeczytać tą książkę szybko :D Dużo osób poleca, więc chyba jednak warta uwagi jest ta książka :)
    http://gabrysiekrecenzuje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajna na odprężenie, ale nie jest tak bardzo fenomenalna, jak wszyscy piszą - przynajmniej dla mnie nie była :)

      Usuń
  2. Mam chrapkę na tę serię już od dłuższego czasu. Tak naprawdę nie często sięgam po tego typu książki, ale zostałam już skuszona tyloma pozytywnymi opiniami, że nie pozostaje mi nic innego jak tylko zaczytać się ;)
    http://czytelnicze-turbulencje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli niezbyt często czytasz paranormal romance, to może Ci przypaść do gustu ^^

      Usuń
  3. Zapowiada się na odprężającą lekturę na wakacje, a więc czemu nie ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Już jest na mojej chciejliście, więc przy najbliższej okazji ją zakupię ^^ Zapowiada się całkiem ciekawie, a okładka jeszcze lepsza ^^
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie, pattbooks.blogspot.com!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak - okładka jest świetna! Taka mroczna i z dreszczykiem :D

      Usuń
  5. Od dawna zamierzam przeczytać "Ród" :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nominowałam cię do My Little Pony Book Tag, mam nadzieję że w wolnej chwili odpowiesz :)

    http://poczytajmycos.blogspot.com/2015/08/my-little-pony-book-tag.html

    OdpowiedzUsuń
  7. Niedawno skończyłam i recenzowałam ,,Ród" - muszę przyznać, że jako osoba o niefantastycznym i nieparanormalnym mózgu byłam pozytywnie zasjoczona i oczekuję drugiej części.
    Podoba mi się Twoja recenzja - masz ciekawy styl. Pozdrawiam.
    www.papierowenatchnienia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Tę książkę przeczytałam, a aktualnie zaczytuję się w jej drugim tomie. Obie części są do siebie podobne, tak jak napisałaś - lekkie i dobre na te upalne dni, ale czasami niektóre momenty są lekko naciągane, co jest dość dziwne podczas czytania.

    http://mianigralibro.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie się z tobą zgadzam! No ale jak to debiut autora, to nie jest tak źle :)

      Usuń
  9. Mam mieszane uczucia i... chyba jednak to nie książka dla mnie. Wszystko jedynie przez to, że nie mogę coś od pewnego czasu powrócić do fantastyki. ;)
    Pozdrawiam
    A.

    http://chaosmysli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń